Strony

niedziela, 20 sierpnia 2017

Klasa sama w sobie – Krystyna Janda w Poznaniu!

Kasia: Tylko z jednej rzeczy jestem niezadowolona... Przedstawienie mogłoby trwać dłużej! Było niesamowicie klimatycznie. Jestem zaskoczona, że dziedziniec Urzędu Miasta Poznania okazał się miejscem tak kameralnym i bardzo teatralnym.

Małgosia: To prawdziwa gratka, że nasze „piosenkowe wakacje”, czyli publikowanie osobistych refleksji na temat polskich piosenek, wzbogaca taki koncert.
Kasia: Koncert „Piosenki z teatru” to zbiór najsłynniejszych utworów z trzech teatralnych spektakli Krystyny Jandy: „Białej bluzki” Agnieszki Osieckiej, „Kobiety zawiedzionej” Simone de Beauvoir i przedstawienia „Marlena Pam Gems”, które opowiada o życiu Marleny Dietrich. Teksty piosenek do dwóch ostatnich przedstawień przetłumaczone są przez Wojciecha Młynarskiego i Jeremiego Przyborę.


Małgosia: Taki koncert to nie tylko dobór repertuaru, ale również to, co dzieje się pomiędzy piosenkami. Sama Janda podkreślała, że jej komentarze, wprowadzenia nigdy nie są wyreżyserowane, a zależą od jej nastroju, skojarzeń. 

Kasia: Wzruszający w tej sytuacji był „bis” zadedykowany zmarłemu właśnie Juliuszowi Głowackiemu.

Małgosia: Piosenki ze spektaklu ukazały się również na płycie. Album ten to zapis koncertu, który odbył się w 1998 roku w studiu radiowej Trójki im. Agnieszki Osieckiej. Koncert prowadziła Magda Umer.

Kasia: W książeczce dodanej do tego albumu, Janda tłumaczy widzom i słuchaczom powody jego nagrania: Wieczór teatralny to zjawisko ulotne, nieuchwytne. Dlatego to zrobiłam. Żeby coś zatrzymać, pozostawić jakiś ślad. Postanowiłam wydać tę płytę także dlatego, że żal mi całej pracy Magdy, muzyków i mojej, a może przede wszystkim dlatego, że są to po prostu piękne, mądre piosenki, że przekłady, jakie napisali pan Jeremi Przybora i Wojciech Młynarski, uważam za dzieła sztuki i byłoby wielką stratą, gdyby nie można ich było sobie przypomnieć w każdym momencie, kiedy przyjdzie na to ochota. Poza tym zrobiłam to i dlatego, że żal mi tylu wzruszeń, łez i uśmiechów rozdawanych sobie nawzajem podczas wieczorów, kiedy to grałam, żal mi listów widzów, które zostały bez odpowiedzi. Chciałabym, choć w części ocalić to od całkowitego zapomnienia.

Małgosia: Wykonane utwory to prawdziwe perełki w warstwie tekstowej, ale także wykonawczej. Krystyna Janda powiedziała: „będę śpiewać je prywatnie”, ale siłą tego koncertu jest zarówno ich uniwersalny charakter, jak i odniesienie do konkretnych opowieści z oryginalnych przedstawień. Śmiech przeplatał się ze wzruszeniem.  Czułyśmy, że pojawia się jakiś element kreacji bohaterek, ale czułyśmy także Jandę  jako odbiorczynię tych utworów, która śpiewa, bo chce je na powrót usłyszeć, nacieszyć się nimi. A wraz z nimi przywołać emocje.

Kasia: Janda to kobieta z klasą. Była taka prawdziwa, nawet kiedy załamywał się jej głos. Jej charakterystyczne odgarnianie włosów przyprawiało mnie o dreszcze.

Małgosia: Świetni byli też muzycy.  Na scenie, wraz z Jandą wystąpili: Wojciech Borkowski - fortepian, Andrzej Łukasik - kontrabas, Marek Wroński - skrzypce oraz Adam Lewandowski - perkusja. Wypróbowani instrumentaliści, czujni towarzysze aktorki.  Minimalny skład instrumentalny, maksymalny efekt  muzyczny.


Kasia: Aktorka wykonała 10 utworów. W repertuarze tego spektaklu znalazły się m.in. takie piosenki jak „Na zakręcie”, „Wariatka”, „Johnny”, „Moje blond małżeństwo” i „Czego mogę sobie życzyć?” Która Ciebie najbardziej zaskoczyła?

Małgosia: Piosenki Osieckiej znam na pamięć. Zwłaszcza „Na zakręcie” ma w wykonaniu Jandy swoją niepobitą interpretację. Ale mnie zauroczyły piosenki do przedstawienia „Kobieta zawiedziona”, znane nam francuskie melodie, zaskakujące tłumaczenia – finezyjne, błyskotliwe, autoironiczne, świetnie wykorzystane przez  aktorkę.

Kasia: Publiczność wiele się dowiedziała o tym, jak powstawały te spektakle.

Małgosia: Od lat obserwuję jak Janda wyszukuje i przygotowuje ciekawe, ważne teksty dla swego teatru. Z jaką intuicją podchodzi do publiczności, zawsze mamy do czynienia z dobrą literaturą, ważnym tematem, inspiracją dla aktorów.



Kasia: Któryś z internautów napisał: „tak Pani mało w telewizji, w filmie…”

Małgosia: Który ze współczesnych reżyserów miałby pomysł na Krystynę Jandę na miarę jej talentu i osobowości? Dopiero co przypomniałam sobie na którejś stacji „Człowieka z marmuru”, ale Wajdy już nie ma…

Kasia: Dlatego tak ważne jest, by oprócz swojej działalności w teatrze „Polonia” i „Och –teatrze” dawała się namówić na spotkania z widzami w innych miastach.

Małgosia: Rok temu pisałyśmy: „Pani Krystyno, zapraszamy do Poznania!” To zaproszenie jest nieograniczone czasowo.

Kasia: Wspaniały wieczór.

Małgosia: Wspaniały.

PS
Kasia: Nie byłybyśmy sobą, gdybyśmy nie napisały o kreacji Jandy. Co myślisz?

Małgosia: Odwaga, nietuzinkowość, klasa. Te buty na obcasie!

Kasia: Zresztą taka kobieta nie potrzebuje balowych kreacji, by być największą gwiazdą.




http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,22252934,a-ja-jestem-prosze-pana-na-zakrecie-krystyna-janda-zaspiewala.html

http://www.gloswielkopolski.pl/kultura/a/krystyna-janda-musze-sie-skupic-zeby-nie-dostac-medalu-partii-pis-rozmowa-glosu,12402780/



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz