Kasia:
To była szybka decyzja. W Teatrze Polskim kolejna premiera. Musimy pójść.
Małgosia:
Oczywiście od razu się zgodziłam. Byłam ciekawa nowego przedstawienia,
zwłaszcza, że na scenie mieli pojawić się aktorzy, skupieni wokół Studia
Teatralnego Próby.
Kasia:
Licealiści i studenci w reżyserskiej wizji Bogdana Żyłkowskiego zmierzyli się z
tekstem Krystyny Miłobędzkiej „Stary serdeczny człowiek”. Zobaczyłyśmy już
drugi spektakl (pierwszy -„Ojczyzna”)
na podstawie jej materiału i postrzegamy ją jako „poetkę mikrocząsteczek”.
Małgosia:
Spektakl był prawdziwym odszyfrowywaniem tych nawet najmniejszych znaczeń
ukrytych w słowach i przełożeniem ich na obraz. A ponieważ współcześnie
porozumiewamy się obrazem, ikoną, memem, nie zaskoczyła nas inscenizacja podczas
zajmowania miejsc. Aktorzy grali na
komórkach, wysyłali sms, czatowali, sprawdzali portale społecznościowe.
Wszędzie słychać było dzwonki, sygnały otrzymania wiadomości, kliknięcia.
Kasia:
A na początku przedstawienia, zamiast komunikatu o wyłączeniu telefonów,
widzowie zostali poproszeni o ich używanie!
Małgosia:
Prowokacja?
Kasia: Już wtedy było wiadomo, że telefon komórkowy
będzie miał znaczenie! Sam spektakl to prawdziwy aktorski majstersztyk. Miłobędzka – mistrzyni gry
słownej, dowcipu, skrótu myślowego – tym razem napisała tekst o człowieku – dla
człowieka. Napisała w swoim stylu jak partyturę, tym razem na 9 młodych
aktorów, na słowa, na gesty, na dźwięki, na ruch. Byłam oczarowana energią tych
młodych różnych ludzi, ich niezaprzeczalnym talentem i co więcej świadomością
tematu jaki podejmowali.
Kasia:
Tekst to gra w skojarzenia związane z człowiekiem. Ilu innych ludzi tkwi w
każdym z nas? Co możemy zrobić dla innych? Czy możemy innym narzucać swoją
wolę?
Małgosia:
Idąc za poetyckim słowem Miłobędzkiej, zastanawiamy się, co/kto to właściwie jest
ten człowiek? Z ilu i jakich części się składa? Czego i po co szuka? Co znaczy,
że jest mną, tobą, nami, nimi? Dlaczego człowiek upada, ale ma siłę ciągle się
podnosić? Najbardziej jednak ludzkie jest pytanie „Gdzie to my idziemy?/Czego
my szukamy?”, powtarzane przez aktorów jak mantra, odwieczne pytanie człowieka
o swoją rolę w świecie, przeznaczenie, sens życia.
Kasia:
Świetnie wypadł moment, kiedy aktorzy chcieli ofiarować coś człowiekowi od „każdego”.
Zaczęli więc robić zdjęcia – widowni, sobie, rekwizytom i prywatnym rzeczom
widzów. To nie tylko świadectwo
współczesnej fobii, także dokumentowanie przejawów ludzkiej różnorodności,
zapis skomplikowanej natury człowieka.
Małgosia:
Zresztą „selfie” przewija się przez całe przedstawienie. Nawet po brawach…
Kasia: Nie mogłyśmy sobie darować i wstałyśmy podczas aplauzu! Zasłużone
gromkie brawa! Nawet po brawach widzowie zostali zaproszeni do wspólnego zdjęcia z Człowiekiem
i aktorami.
Kasia:
Kilka dni temu przeczytałam wywiad z reżyserem, która wspominał, że punktem
wyjścia do jego realizacji była zabawna sytuacja podczas jednej z prób
czytanych „Komedii" Becketta. Dwójka aktorów, dyskretnie spoglądając na
ekran komórki, dialogowała ze sobą, jednocześnie rozwiązując jakąś komputerową
szaradę. Żyliński wspomina:
„I
to było niezwykłe, bo w tej samej chwili, coś kombinując w wirtualnym świecie,
bez żadnego problemu wchodzili w teatralną rzeczywistość i mówili ze
zrozumieniem tekst Becketta!”
Małgosia:
Każdego dnia zresztą zauważamy u naszych uczniów, że telefon, smartfon, tablet
to nieodłączny element ich życia. Korzystanie z niego staje się jak oddychanie
– można robić kilka rzeczy naraz.
Kasia:
Zawsze zachwyca mnie w teatrze pomysł na scenografię. Tu minimalizm.
Prostokąty, kwadraty, koła wykonane z drutu, które w odpowiednich momentach
składały się w sylwetkę głównego bohatera – Człowieka.
Małgosia:
Pomimo oszczędności, spektakl była bardzo plastyczny, przestrzenny. Aktorzy
rewelacyjnie zagospodarowali scenę, wykorzystali każdy jej element, nie bali
się też interakcji z publicznością.
Kasia:
Po raz kolejny ważny okazał się ruch, działanie, odpowiednia gra rekwizytem.
Małgosia:
Najważniejsze jest jednak to, że widz ma wyjść z teatru z poczuciem, że człowiek to naprawdę
skomplikowana jednostka. Jego otoczenie się zmienia, jego wątpliwości
pozostają te same…
Kasia: „Jest ze mnie, z ciebie, z niej, z niego, z nich. Stoi cichy i bezbronny.
Rozwija się pomału. Uczy się dziwów świata. Wędruje z tu do teraz. Szuka
przyjaciół. Błądzi i zawraca. Zaplątuje się w sieć powiązań i zobowiązań. Coś
zgubił. Kiedyś oddał. Kogoś zapamiętał”. W krótkim opisie sztuki zawarta jest
cała jego kwintesencja.
Małgosia:
Brawo „Próbowicze”! Znowu marzy mi się
szkolny teatr!
Kasia:
Od września działamy! Bez wymówek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz