„Belfer”
– polski serial telewizyjny, emitowany przez Canal+ Polska od 2 października
2016 roku, stał się hitem. Autorami scenariusza są Jakub Żulczyk i Monika
Powalisz, a reżyserem całej serii – Łukasz Palkowski.
„Kto
zabił Aśkę Walewską?” to słowa, które przez kilka tygodni zadawali sobie
widzowie „Belfra”. Akcja serialu toczy się współcześnie, w kilkutysięcznych
Dobrowicach – fikcyjnej miejscowości na Pojezierzu Iławskim, na pograniczu
województw: kujawsko-pomorskiego, pomorskiego i warmińsko-mazurskiego. Pod
koniec sierpnia lokalną społecznością wstrząsa tajemnicza śmierć 17-letniej
Joanny Walewskiej (Katarzyna Sawczuk) – wzorowej uczennicy miejscowej szkoły
średniej, ze ściśle sprecyzowanymi planami na przyszłość. Tuż po tym
dramatycznym wydarzeniu do miasteczka przybywa Paweł Zawadzki (Maciej Stuhr) –
nauczyciel renomowanego warszawskiego liceum społecznego, który przyjmuje etat
polonisty w tutejszej szkole. Mimo sporej nieufności ze strony miejscowych podejmuje
on próbę wyjaśnienia okoliczności zdarzenia na własną rękę. Równocześnie toczy
się oficjalne dochodzenie, prowadzone przez miejscową policję.
Serial
zaskakiwał w wielu momentach. Miał niespodziewane zwroty akcji, wiele wątków
pobocznych. Było wszystko, co powinno znaleźć się w dobrym kryminale - łamiący
prawo biznesmeni, skorumpowani policjanci, gangsterzy, handlarze narkotyków.
Wszystko jednak nie wydawało się przesadzone, a scenarzystom udało się ponadto
stworzyć ciekawy, a co najważniejsze, wiarygodny obraz małego miasta Dobrowice.
Dla mnie – nauczycielki – ważne było pokazanie środowiska szkolnego. W końcu
morderstwo młodej dziewczyny to wielki szok dla jej kolegów i nauczycieli, a
główny bohater to nauczyciel… polonista (swoją drogą, czasami naprawdę ciekawie
prowadził lekcje).
Wielkim
atutem serialu jest też jego obsada. Obok Stuhra grają m.in. Magdalena Cielecka,
Ola Popławska, Krzysztof Pieczyński, Łukasz Simlat czy Paweł Królikowski. W
serialu pojawia się dawno nieoglądany, a niezwykle utalentowany Grzegorz
Damięcki (tutaj w roli lokalnego przedsiębiorcy z „lepkimi dłońmi”). W pamięci pozostaje kreacja Sebastiana Fabijańskiego,
który „zabłysnął” w „Pitbullu” Patryka Vegi.
Obok
„zawodowców” genialna grupa licealistów. Zagrali ich bardzo młodzi aktorzy
(niektórzy to nadal studenci szkół teatralnych). Byli bardzo autentyczni,
odwzorowywali swoje szkolne i towarzyskie zachowania. I nawet jeśli to
wykorzystanie prywatnego sposobu bycia (nonszalancji, bezczelności, ale i
odwagi) było niezamierzone, to okazało trafione! Chociażby u serialowego
Łukasza (Patryk Pniewski, student PWST we Wrocławiu) oraz Jaśka (Mateusz
Więcławek, student łódzkiej filmówki). Powstał bliski realiom portret
współczesnych licealistów. Paulina Szostak natomiast wykonała kawał dobrej
roboty w roli Eweliny.
Oczywiście
serial ma pewne niedoskonałości, pourywane niedokończone wątki, dla innych
zaskakujące zakończenie, pewne nieścisłości w kreacji tytułowego belfra. Jednak
nie przeszkadza to w ogólnym odbiorze dzieła.
„Belfer”
to moim zdaniem najlepszy polski serial ostatnich lat. Fabularny styl,
niejednoznaczne rozwiązania pewnych wątków, złożoność bohaterów wymagają od
widzów pewnego zaangażowania. „Belfer” jest wciągającą intrygą, która
emocjonuje od samego początku aż do końca.
Czekam
na II sezon! Jestem ciekawa, co stanie się z mieszkańcami Dobrowic.
Kasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz