Gośka! Koniecznie musisz obejrzeć „Sztukę
kochania”. Jestem pewna, że byłabyś zadowolona. W filmie spodobało mi się
wszystko: klimat, muzyka, charakteryzacje, a przede wszystkim gra aktorska.
Magdalena Boczarska w roli Michaliny Wisłockiej to
aktorski majstersztyk. Aktorka wcielała się w dwie Michaliny – młodą żonę i
początkującą studentkę oraz dojrzałą panią doktor, walczącą o wydanie swojej
książki. Charakterystyczny chód i głos, chustka na głowie, męski strój. Jeśli
sukienka, to tylko ta uszyta z zasłon, specyficzne poczucie humoru. Kobieta
paradoks: silna i delikatna, stanowcza i uległa, ironiczna, z wielkim poczuciem
humoru. Boczarska potrafiła grać swoim ciałem, a sceny seksu nie były
przesadzone, nikogo nie krępowały.
W
pamięci pozostają też mężczyźni. Eryk Lubos, Piotr Adamczyk. Świetnie
zarysowane zostały role drugoplanowe: Artur Barciś w roli cenzora, Katarzyna
Kwiatkowska – redaktorka gazety kobiecej, Arkadiusz Jakubik i Wojciech
Mecwaldowski grający urzędników. Urzekła mnie Justyna Wasilewska, która zagrała
Wandę. Wiedziałaś o tym, że Wisłocka przez wiele lat żyła w trójkącie: ona,
Wanda i Stanisław Wisłocki?
Była to skomplikowana relacja, Wisłocka nie do
końca spełniała seksualne oczekiwania męża i Wanda miała być „od ciała”, a Michalina „od duszy”. Sprawa jednak skomplikowała się, gdy obie zaszły w ciążę.
Początkowo zadecydowano, że zarówno Krzyś jak i Krysia uznane zostaną za dzieci
z małżeńskiego łoża. Po kilku latach jednak Wanda zabiera Krzysia do Łodzi, a
Stanisław odchodzi. To komplikuje sprawę.
Film pokazuje, że Wisłocka – ginekolog, seksuolog, rewolucjonistka, sama nie do końca była spełniona. Prawdziwą miłością był dla niej Jurek. To on stał się inspiracją „Sztuki kochania”. Kolejny raz jednak nie był to szczęśliwy związek. Jurek był żonaty, ciągnęło go na morze, a na dodatek szybko zmarł.
Musisz wiedzieć, że ważna część filmu to walka Wisłockiej o wydanie swojej książki. Toczyła nierówny bój nie tylko z socjalistyczną cenzurą przekonaną, że uświadamianie obywateli w kwestiach intymnych może zaszkodzić ich wynikom w pracy, oraz Kościołem obawiającym się gorszących konsekwencji nauk o seksie. Przeciw sobie miała również środowisko polskich ginekologów, którzy z arogancją oceniali jej pracę, a często też deprecjonowali jej osiągnięcia, widząc w nich zagrożenie dla swoich pozycji. Należy pamiętać, że „Sztuka kochania” to także ważny głos w sprawie antykoncepcji, aborcji, praw kobiet po gwałcie.
Mówiłaś, że Sadowska to silna osobowość. Jako reżyserka kolejny raz udowodniła, że lubi kino o takich właśnie kobietach. W filmie pokazuje, że życie seksualne Polaków wcale nie było takie nudne, jakby się wszystkim wydawało. Zresztą nic się nie zmieniło, ciągle jest to raczej temat tabu. Film ten to pochwała wiedzy, jaką ta kobieta posiadała, i uporu w walce nie tylko z męskim myśleniem, iż kobieta w sferze seksualnej nie ma nic do powiedzenia, ale także z cenzurą, która chciała decydować o tym, jak o takich sprawach należy pisać i rozmawiać.
https://www.youtube.com/watch?v=vAP2jjB9x3I
Urzekła mnie muzyka, którą na potrzeby filmu stworzył Radzimir Dębski – Jimek. Oprócz instrumentalnych kompozycji ścieżkę dźwiękową „Sztuki kochania” tworzy piosenka „Zmyliłaś drogę” w wykonaniu Kapeli Czerniakowskiej oraz cover „W co mam wierzyć” Breakoutu. W oryginale ten utwór śpiewa Mira Kubasińska, tu słyszymy Anię Rusowicz z akompaniamentem zespołu Mitch & Mitch. Po przyjściu do domu cały wieczór słuchałam Breakoutu.
Urzekła mnie muzyka, którą na potrzeby filmu stworzył Radzimir Dębski – Jimek. Oprócz instrumentalnych kompozycji ścieżkę dźwiękową „Sztuki kochania” tworzy piosenka „Zmyliłaś drogę” w wykonaniu Kapeli Czerniakowskiej oraz cover „W co mam wierzyć” Breakoutu. W oryginale ten utwór śpiewa Mira Kubasińska, tu słyszymy Anię Rusowicz z akompaniamentem zespołu Mitch & Mitch. Po przyjściu do domu cały wieczór słuchałam Breakoutu.
„Sztuka kochania” Marii Sadowskiej, to film kobiety o kobiecie. Na
długo pozostanie w pamięci. Krzysztof Rak, scenarzysta filmu, który wypracował
swój charakterystyczny styl już w „Bogach” Łukasza Palkowskiego, zadbał,
by perypetie bohaterki były nie tylko dramatyczne, ale też angażujące i w wielu
momentach bardzo zabawne. Proporcje zostały zachowane, przez co film oglądało
się po prostu… dobrze. Tyle możnaby było jeszcze o nim napisać…. Jak zawsze
powtarzasz: „baby górą”!
Polecam Ci też lekturę wywiadu z córką Wisłockiej. To była skomplikowana osobowość!
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,16050215,Michalina_Wislocka__kochac_to_ona_umiala__ale_nie.html
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,16270351,Sztuka_kochania__czyli_trojkat_z_dwojka___rozmowa.html
Kasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz