Maria
Skłodowska – Curie kojarzy nam się z wizerunkiem surowej naukowiec, która
zrewolucjonizowała świat fizyki i chemii. Film Marie Noëlle przedstawia
Skłodowską z zupełnie innej strony.
Odkrycia
naukowe są tylko tłem, migawkami. Nagroda Nobla, walka o objęcie stanowiska we
Francuskiej Akademii Nauk, jej badania w starej szopie. Widzimy Skłodowską
badającą promieniotwórcze związki bez zabezpieczeń, co skutkowało między innymi
ranami na dłoniach. Mamy do czynienia z wielką pasją (świetna scena łóżkowa –
widz myśli, że za chwilę dojdzie do zbliżenia małżonków, a oni zrywają się w
nocy do laboratorium, by dokonać dyfuzji).
W
filmie jednak najważniejsza jest prywatność badaczki. Wielka miłość do męża
Piotra (Charles Berling), przerwana przez niespodziewany wypadek. Małżeństwo stanowiło
dla niej unię dusz dwójki pasjonatów, dzielących się wszystkim i
współpracujących ze sobą na każdym polu – w domu i w laboratorium. To także
walka z męskim gronem naukowców, którzy próbowali udowodnić, że bez męża nic
nie znaczy. Kiedy
Maria stara się np. o możliwość prowadzenia wykładów, słyszy drwiące:
„Profesorskich tytułów się nie dziedziczy”. Jednak dzięki wewnętrznej sile,
uporowi, konsekwencji, ciężkiej pracy oraz wsparciu rodziny dopina swego.
Zostaje pierwszym człowiekiem, który otrzymał Nobla dwukrotnie, jednym z
zaledwie czterech i po dziś dzień jedyną osobą, która otrzymała tę nagrodę z
dwóch różnych dziedzin w naukach przyrodniczych (fizyki i chemii).
Duża
część filmu opowiada o romansie Marii Skłodowskiej-Curie z francuskim fizykiem Paulem
Langevinem, który trwał około roku, w latach 1910–1911. Langevin był żonaty i
porzucił swoją rodzinę. Maria Skłodowska-Curie w oczach prasy, zwłaszcza
brukowej, była osobą rozbijającą rodzinę Langevinów, w dodatku była od Paula o
4 lata starsza, a poza tym była cudzoziemką. Sceny z kochankiem są niezwykle
subtelne i pokazują Skłodowską jako piękną, delikatną kobietę o nietypowej
urodzie. Po skandalu próbowano przekonać Marię, że nie powinna odbierać
drugiego Nobla. Skłodowska (scena rewelacyjnie zagrana przez Gruszkę) stwierdza
wtedy z drwiną, że gdyby za romanse nie przyznawano Nobla, żaden mężczyzna nie
otrzymałby już tej nagrody.
Skłodowska
w filmie to kobieta pełna pasji, jej badania miały służyć przede wszystkim
medycynie i walce z chorobami nowotworowymi, To Europejka, wykształcona na
Sorbonie matka, żona i kochanka. Doskonała pływaczka – sceny pływania
rewelacyjne, ukazywały niezależność, tęsknotę za wolnością (w tamtych czasach
kobiety rzadko potrafiły pływać). Widzimy pełną ciepła matkę (12 września
przyszła na świat pierwsza córka Marii i Pierre’a – Irène, późniejsza laureatka
Nagrody Nobla z chemii; 6 grudnia 1904 Maria urodziła trzecią córkę, Ewę – przyszłą biografkę
matki, pianistkę i działaczkę pokojową.), która dbała o wykształcenie córek. Skłodowska
w filmie nie jest bez wad, walczy ze słabościami, poszukuje szczęścia, zadziera
z mężczyznami, nie radzi sobie z krytyką prasy i paparazzi pod drzwiami.
W
tytułowej roli idealnie sprawdziła się Karolina Gruszka, która – jak mówi
Małgosia – potrafi zagrać bardzo „po europejsku”. Moim zdaniem doskonale odwzorowała postać Curie, a jej nietypowa uroda pasowała do klimatu
filmu (swoją drogą cały film zagrany jest w języku francuskim). Intryguje i
zachwyca, kiedy trzeba jest krucha, w rozmowie z mężczyznami zaś stanowcza i
oschła (chyba, że rozmawia z młodziutkim Einsteinem, który ewidentnie ją
adorował).
Pozostali
aktorzy też zasługują na uwagę. Arieh Worthalter jako Paul Langevin, Piotr
Głowacki w roli młodego Alberta Einsteina, Andre Wilms wcielający się w teścia
Marii oraz Daniel Olbrychski, zdeklarowany przeciwnik Curie. Bardzo dobra jest
młodziutka Sasha Crapanzano, prezentując kilkuletnią Irenę Curie, Iza Kuna jako
Bronisława, siostra Marii oraz Marie Denernaud w roli Jeanne Langevin.
Film
składa się tak naprawdę z migawek wydarzeń pomiędzy nagrodami Nobla. Pokazuje
walkę kobiety o niezależność, wielką siłę emocji i namiętności, idealnie
odwzorowuje realia epoki tamtych czasów. Niezwykłą rolę odgrywają przepiękne
zdjęcia Michała Englerta, które skutecznie rozbijają skostniałą formułę
kostiumowej biografii.
Oglądając
film warto jednak znać już trochę dorobek Skłodowskiej – bez tego widz może
faktycznie odnieść wrażenie, że nagrody należały się tylko Piotrowi,
a Skłodowska to kobieta rozbijająca małżeństwa. A w filmie chodzi zupełnie o
coś innego.
Polecam!
Kasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz