Małgosia:
Ten temat interesuje mnie od dawna. Geniusz. Był „Amadeusz” Milosza Formana,
niedawno „Bogowie” Łukasza Pawlikowskiego – zupełnie inne spojrzenie na
genialnego człowieka. I w końcu „Ostatnia rodzina” Jana P. Matuszyńskiego o
genialnych Beksińskich.
Kasia:
Nie tak dawno również film o
Skłodowskiej – Curie w reżyserii Marie Noelle. Różnie się mówi o „Ostatniej
rodzinie”, że młody reżyser wypłynął na kontrowersyjnych Beksińskich, że mamy
do czynienia z obrazem udręczonej rodziny, że sylwetki przerysowane, że ważne
wątki pominięte.
Małgosia:
No cóż. Ja nie usiadłam do tego filmu,
by recenzować i oceniać, raczej by zobaczyć, jak problem genialnego twórcy
został przedstawiony i co mi to wnosi do moich przemyśleń o cenie geniuszu.
Kasia: Akcja filmu obejmuje około 28 lat, od przeprowadzki Beksińskich z Sanoka do
Warszawy aż do śmierci Zdzisława Beksińskiego. Główna rzecz, jaką wiemy o tej rodzinie, to bowiem jej śmierć. Najpierw umarły babcie.
Potem Zofia Beksińska – na serce. 11 grudnia 1999 r. Tomek sam zapowiedział
swoje odejście w nocnej audycji „Trójka pod Księżycem”. 21 lutego 2005 r.
Zdzisław ginie pod ciosami noża.
Małgosia: Obserwujemy też wywiad - rzekę jaki prowadzi marszand Piotr Dmochowski ze
Zdzisławem Beksińskim, a upływ czasu sygnalizują nam narzędzia w ręku malarza.
Zafascynowany fotografią przerzuca się na kamerę i rejestruje wszystko. Mam
wrażenie, że Beksiński filmując swoje życie ucieka od codzienności, tworzy
reality show, zostawiając „coś” dla potomności. Mamy film w filmie. Warto
dodać, że choć to nie było tak mocno przedstawione, Zdzisław Beksiński pracował
także tworząc grafikę komputerową.
Kasia:
Silną stroną filmu są kreacje aktorów…
Małgosia:
Moim zdaniem one nie mogły być mdłe, ostrożne i bezpieczne. Jest w Beksińskim
Andrzeja Seweryna trochę kabotyństwa, dziwactwa. Jest w Tomku Dawida Ogrodnika
szczypta schizofrenii, maniakalności.
Kasia:
To taki Jekyll i Hyde jednocześnie. Cierpi, bo nie umie żyć pomiędzy tymi
biegunami, w dwoistym świecie. Na tym polega jego romantyczna choroba. Ale w
tych kreacjach dostrzegam także wrażliwość i kreatywność odgrywanych twórców.
Beksiński skarży się na wysokie ciśnienie, a obrazy suszy suszarką do włosów.
Normalność czy dziwactwo? Wielkie wrażenie zrobiła też na mnie Aleksandra
Konieczna. Współczująca i budząca współczucie jednocześnie. Niespełniona, stonowana, trochę wycofana, a
jednak silna. To ona spaja rodzinę, w
wielu momentach zachowując po prostu spokój.
Małgosia:
Wielkie wrażenie zrobiło na mnie również kadrowanie tego filmu, często od
progu, z korytarza, jakby operator i reżyser chcieli imitować oko kamery, z
którym nie rozstawał się sam Beksiński. Często rama wejścia do pokoju, futryna
drzwi stawała się ramą obrazu jakby z twórczości Beksińskiego.
Kasia:
Samo mieszkanie jest specyficzne, korytarz obwieszony onirycznymi obrazami, a w
nim Beksiński w kapciach i Zofia podająca synowi ziemniaki. „W
jednym pokoju jazgocze telewizor, w drugim ryczy muzyka klasyczna, nie ma gdzie
się podziać” – skarży się Tomek.
Kasia:
Interesująca w filmie jest również muzyka. Reżyser Jan P. Matuszyński w
wywiadach podkreślał wielokrotnie, że w „Ostatniej rodzinie” musiała być ona świetna, bo takiej słuchali Beksińscy. Powstał
więc jedyny w swoim rodzaju kolaż dźwięków. Wykorzystano m. in. takie utwory
jak „Lavender”, „Happiness is easy”, „Love Will Tear Us Apart”, „A ona ona”
zespołu Closterkeller (swoją drogą Tomek Beksiński powtarzał, że to jedyny
polski zespół, który lubi).
Małgosia:
Film odpowiada na pytanie, czy każda jednostka twórcza płaci swoim zdrowiem
fizycznym, psychicznym za dar, za talent… Czy można być normalnym człowiekiem i
tworzyć tak niepokojące dzieła (Zdzisław), czy też dawać tak przenikliwe oceny
muzyczne (Tomek) i jednocześnie nie do końca radzić sobie ze swoim życiem.
Kasia:
To film o geniuszu, portret
„specyficznej” rodziny. Opowiada o dziwactwie, depresji, zbawiennej roli
sztuki, ale i o … miłości, która wcale na miłość nie wygląda.
PS
Podczas wakacyjnych podróży zwiedziłam zamek w Będzinie, w którym miałam okazję
zobaczyć wystawę malarstwa twórców Magicznego Realizmu, w tym Beksińskiego.
Prace zrobiły na mnie ogromne wrażenie! Podobnie jak film!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz