„Bycie inteligentnym jest cholernie męczące…”
Kasia: Ale to był udany wieczór! Myślę, że „Przyjęcie dla głupca”
to spektakl idealny na długi, jesienny wieczór!
Małgosia: Bardzo udany. Poszliśmy na kolację do Teatru Nowego, a
właściwie do zamożnego kolekcjonera sztuki Pierre’a Brochant.
Kasia: Bohater, w którego doskonale wcielił się Janusz Grenda,
wraz z grupą snobistycznych przyjaciół biorą udział w zaskakującej grze, która
polega na zaproszeniu na przyjęcie jak największego głupca…
Małgosia: François - z pozoru przeciętniak, którego opuściła żona,
urzędnik, maniak budujący z zapałek makiety znanych obiektów np. wieży
Eiffle’a, wydaje się kandydatem idealnym… Jest wizualnym, językowym
wyobrażeniem głupca. Pozory jednak mylą.
Kasia: W roli głupca Łukasz Chrzuszcz. Od dawna obserwuję tego
aktora. Widziałam go w „Piszczyku” w Teatrze Polskim, przekonująco zagrał Boba
w „Przesileniu”. Na Scenie Wspólnej poruszył gimnazjalistów w wyreżyserowanej
przez siebie „Stopklatce”, a widzowie w każdym wieku mogli zobaczyć go jako
kilkuletniego chłopca w przedstawieniu „Nina i Paul”.
Małgosia: Czy o tak zagranej roli nie mówi się brawurowa? Aktor
zauroczył widzów, którzy przygotowali mu na koniec gorący aplauz. Koniecznie w
tym sezonie musimy wybrać się na przedstawienie Studium Aktorskiego STA,
którego jest założycielem. Prowadzi tam również zajęcia z partnerowania na
scenie. Ale nie byłoby tej brawury, gdyby nie reszta zespołu, która ze spokojem
grała „swoje”. Kontrast między szaleństwem Françoisa a „normalnością” reszty
bohaterów był istotą tego spektaklu.
Kasia:
Dla mnie zagrało wszystko – kreacje aktorskie, scenografia (z surrealistycznym
obrazem Joana Miró na czele, dziwacznymi meblami, z których każdy musi być
dziełem sztuki, drogimi alkoholami i porozrzucanymi torebkami po zakupach
zrobionych w drogich butikach), dialogi, dobrane, trochę karykaturalne stroje.
Reżyserem widowiska jest znany poznaniakom Tadeusz Bradecki, który w
niesamowity sposób wczuł się w francuskie poczucie humoru i podzielił się nim z
widzami.
Małgosia:
Mamy od wielu lat na ekranach kin wiele specyficznych komedii francuskich i z
przyjemnością się w nich rozsmakowaliśmy. To poczucie humoru jest nam coraz
bliższe. Byłam świadoma, że, że gardząc Pierrem gardzimy sobą, że kpiąc z
François kpimy z siebie.
Kasia:
Rzeczywiście spektakl odsłonił gorzką prawdą o człowieku – łatwo nam śmiać się
z innych, nie dostrzegając wad u siebie.
Małgosia:
Ile w nas normalności, ile śmiesznostek… Głupca stać na gest inteligencji,
inteligent obnażył swoją głupotę. Przewrotne maski.
Kasia:
A w październiku premiera – „Nine” w Muzycznym! Nie mogę się doczekać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz