Doskonała
Irena Dudzińska spektaklem tym świętuje 50 lat na scenie. 50 lat – ile to
sztuk, zapamiętanych stron tekstu, kostiumów, charakteryzacji, emocji? Tych ostatnich nie zabrakło z pewnością w
sztuce „Co się właściwie stało z Betty Lemon? na Trzeciej Scenie Teatru Nowego.
„Nie
tak to sobie wszystko, cholera, planowałam” – tymi słowami staruszka Lady Lemon
zaczyna i kończy swój monolog.
Schorowana starsza pani otrzymała właśnie list z informacją o przyznaniu
jej tytułu Niepełnosprawnej Kobiety Roku. Czuję się tym sfrustrowana i zniesmaczona.
Uważa, że lepiej być niepełnosprawnym ruchowo niż człowiekiem bez serca i
wyobraźni. Staruszka wspomina swojego męża, z którym od dawna nic ją nie
łączyło, relacje z rodziną, ich sposoby myślenia, pewne narzucone schematy.
Obnaża swoje poglądy w taki sposób, że choć Lemon okazuje się momentami zarozumiała
i zgorzkniała, chciałoby się bohaterkę przytulić, zwłaszcza, kiedy kolejny raz
telefonu nie odbiera jej córka… Dotknęło mnie to podwójnie, gdyż przed świętami
dużo mówiło się o ostatnio „modnym” zjawisku porzucania starszych osób na
święta czy wakacje w szpitalach…
Betty
sama o sobie mówi, że ma „niewydarzoną gębę”, starość na pewno nie zabrała jej dystansu
do siebie i świata. Wspominając
wydarzenia z przeszłości, ostro krytykuje współczesność – wojny religijne i różnice w traktowaniu ze względu na płeć. Sama zawsze stała w cieniu męża, choć zdecydowanie była bardziej
zdolna, zdeterminowana i świadoma niż niejeden mężczyzna. Sama nazywa się
„intelektualistką”, „socjalistką” i „anarchistką”, co oddaje jej sposób
myślenia i życia. Miałam również wrażenie, że Dudzińska z pełną świadomością
odniosła się do protestu nauczycieli. Przeszły mnie dreszcze. Tekst
Arnolda Weksera został napisany w 1986
roku, a okazał się aktualny bardziej niż kiedykolwiek.
Bohaterka
nie buntuje się na upływ czasu, raczej zastanawia się, w jakim miejscu się
znajduje. Czy może powiedzieć, że miała udane życie? Dlaczego nie może żyć
normalnie – zrobić sobie herbatę, skorzystać z wózka inwalidzkiego, porozmawiać
z córką, poczytać?
W
pewnym momencie Betty Lemon próbuje stworzyć przemówienie na galę. Chociaż z
ironią mówi o własnej „ułomności”, woli upominać się o wszystkich tych, którzy
są „niepełnosprawni przez ubóstwo wyobraźni”, „na skutek wychowania”, „przez
brak talentu”, „rozpacz” albo nawet „upośledzeni przez strach, który wpoili im
kapłani”. Wolnościowe hasła konfrontowane są z jej wspomnieniami i rozważaniami
na temat sytuacji, w której znajduje się obecnie.
Monodram
wyreżyserował młody Mikita Valadzko. Dojrzała aktorka w połączeniu ze świeżym
spojrzeniem reżysera - powstał dobry spektakl
– spektakl stworzony dla Dudzińskiej.
Miałam
jednak wrażenie, że aktorka bardzo stara się udowodnić, że jej bohaterka jej starsza
od niej, co w pewien sposób ją ograniczyło. Betty od początku do końca
spektaklu porusza się z trudem i często cedzi słowa…, ale czy to minus, każdy musi
ocenić sam. Na pewno warto zobaczyć!
Kasia
Irena
Dudzińska karierę rozpoczęła w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu.
Występowała na scenach Teatru im. C. K. Norwida w Jeleniej Górze, Teatru
Polskiego w Poznaniu, Teatru Współczesnego im. Edmunda Wiercińskiego we
Wrocławiu. Z Teatrem Nowym w Poznaniu współpracuje od 2008 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz