Ciekawy, choć przewidywalny scenariusz, tragikomiczne kreacje aktorskie, piękne zdjęcia.
Jeśli
obecnie jest ktoś w świecie filmowym, kto może po Pawlikowskim zawalczyć o europejskie nagrody filmowe, Oskara, to jest to
Szumowska/Englert. Tworzą kino tajemnic i niedopowiedzeń na miarę
Kieślowskiego, a jednocześnie filmowe autokrytyczne studium polskiego
społeczeństwa. Smarzowski miał swoje „Wesele” z diagnozą prowincji, Jan Komasa
„Boże ciało” z obrazem prowincji katolickiej, Szumowska/Englert przyglądają się
Polsce nowobogaczy, goszczą na elitarnym
osiedlu, gdzie oczami głównego bohatera poznają życie pozornie szczęśliwych
ludzi. Ta satyra nie jest jednak zimna, reżyserzy współodczuwają razem ze swoimi bohaterami. I
to jest największy walor tego filmu.
Żenia
jest Ukraińcem, który pracuje jako masażysta, proponując swoje usługi w domach
klientów. Jego umiejętności wpływają na
stan fizyczny i psychiczny. Wizytuje on domy bogaczy, ale, wydaje się także, że
stany umysłu. Widzi więcej i czuje więcej niż by się wydawało. Wprowadza swoich
klientów w hipnozę, zdejmując z nich kłopoty, lęki, słabości. Portrety
spotykanych przez niego ludzi są niezwykłe, tragikomiczne. To ludzie uwikłani w
toksyczne relacje, walczący z nałogami, bardzo ludzcy. Mają wszystko, życie w
luksusie, ale to wchodzący do ich domu prosty Żenia jest źródłem siły i pewnego
rodzaju autorytetem. Z drugiej strony, nie można wykluczyć, że jest oszustem.
Zawsze mówi to, co ktoś chce usłyszeć.
Może
dlatego Szumowska/Englert dobrali do ról
aktorów, którzy potrafią znaleźć balans pomiędzy ludzką śmiesznością a powagą,
wewnętrznym tragizmem. Krytykujący film mówią: ”znowu ta Ostaszewska, Kulesza,
Figura, nie ma nikogo więcej…” Są w dobrej formie - odpowiadam. Ale na uwagę
zwracają aktorzy dziecięcy, bardzo poruszający…Są wizytówką swych rodzin.
Oniryczny
charakter filmu podbijają zdjęcia, przejście z jesieni do zimy nie wydaje się
brzydkie. Szczególną opieką autora zdjęć został otoczony Alec Utgoff (Żenia),
znany ze „Stranger Things”, który jest psychologiem, hipnotyzerem, tancerzem –
wiecznym wędrowcem, owianym tajemnicą, magią, nadprzyrodzonymi mocami. Pojawia
się znikąd i odchodzi, kiedy jego obecność naprawiła choć część
pokiereszowanych dusz. Jego rola jest atutem filmu.
A
kiedy wydaje nam się, że wszystko już wiemy, okazuje się, ze twórcy w ostatniej
minucie filmu przekazują ekologiczny komunikat.
Kino
polskie - zawsze, dlatego polecam.
Małgosia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz