Strony

środa, 7 lipca 2021

Staropolska uczta w „Panu Tadeuszu”

Lekturę „Pana Tadeusza”, który słusznie uważa się za encyklopedię polskiego życia doby romantyzmu, nie poleca się tym, którzy zamęczają się dietą. Niekończące się uczty i libacje, polowania, miłość – to wszystko zostało opisane soczyście, żywo, z drapieżnym nienasyceniem i rubensowskim nadmiarem.

Menu, które proponuje nam Mickiewicz, uznający obce wpływy kulinarne za szkodliwe, obfituje w tradycyjne potrawy polskiej kuchni. W III księdze poematu, „Umizgi”, po raz pierwszy w polskiej literaturze pojawia się chłodnik, który w czasach Mickiewicza nosił nazwę „chołodziec litewski”. Podstawę tej orzeźwiającej zupy stanowiły buraki, ogórki, jajka, pietruszka, cebula i kwas chlebowy. Nie wolno też było zapomnieć o kieliszku wódki:

Podano w kolej wódkę, zaczem wszyscy siedli

I chołodziec litewski milczkiem żwawo jedli.

Obiadowano ciszej, niż się zwykle zdarza;

Nikt nie gadał pomimo wezwań gospodarza.

 

Również zrazy wspomniane są nieprzypadkowo – to klasyka kuchni staropolskiej. Pojawiły się już w XIV wieku: mówiono, że Władysław Jagiełło bardzo lubił zrazy duszone w sosie i nadziewane boczkiem. Ale szczególną uwagę poeta poświęca bigosowi – prawdziwemu królowi polskiego stołu. Ta potrawa dotarła do Polski z Litwy i na tyle się przyjęła, że bez niej nie można już sobie wyobrazić polskiej kuchni. Przygotować bigos nie jest tak trudno: dusimy mieszankę białej i kiszonej kapusty, następnie dodajemy drobno pokrojone i podsmażone mięso wieprzowe lub wędzoną kiełbasę, zioła, przyprawy korzenne, suszone śliwki lub grzyby i dalej bardzo długo dusimy na małym ogniu (według staropolskiej receptury należy go dusić przez kilka dni z przerwami). Dla Polaka bigos jest tym samym, co dla Szkota mięsny pudding Haggis, wysławiany w swoim czasie przez poetę Roberta Burnsa.

Mickiewicz opisał przygotowanie bigosu w IV księdze „Pana Tadeusza” – „Dyplomatyka i łowy”. Zrobił to w tak smakowity sposób, że czytelnik niemalże fizycznie czuje gęsty, esencjonalny, ostry zapach duszonej kapusty i mięsa, łaskoczący jego nozdrza.

 

Przecież i bez tych przypraw potrawą nie lada

Jest bigos, bo się z jarzyn dobrych sztucznie składa.

Bierze się doń siekana, kwaszona kapusta,

Która, wedle przysłowia, sama idzie w usta

Zamknięta w kotle, łonem wilgotnem okrywa

Wyszukanego cząstki najlepsze mięsiwa;

I praży się, aż ogień wszystkie z niej wyciśnie

Soki żywne, aż z brzegów naczynia war pryśnie

I powietrze dokoła zionie aromatem.

Bigos już gotów. Strzelcy z trzykrotnym wiwatem,

Zbrojni łyżkami, biegą i bodą naczynie,

Miedź grzmi, dym bucha, bigos jak kamfora ginie,

Zniknął, uleciał; tylko w czeluściach saganów

Wre para jak w kraterze zagasłych wulkanów.

 





Nie samym bigosem żyją jednak postacie Mickiewicza. Kulminacja wszystkich tych kulinarnych popisów następuje w XII księdze poematu, która przedstawia ostatnią staropolską ucztę – w zapomnienie odchodzi cała epoka. Pożegnanie z dawnymi czasami odbywa się z rozmachem – gościom podają „rosoł staropolski”, który „krew czyści i pokrzepia zdrowie”, a także barszcz, do którego dodano kilka perełek. Jako przekąskę serwują ozór, wędzoną gęś i kumpie (dawna wędlina wieprzowa) „uwędzone w kominie dymem jałowcowym”. A potem na stole lądują wspaniałe zrazy.

Tłusto, ale pysznie – tak jak lubią Polacy!




 Polecam:

Z wizytą w Soplicowie: Wieczerza w zamczysku – Z widelcem wśród książek (zwidelcemwsrodksiazek.pl)

Kasia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz