Międzynarodowy Dzień Teatru to święto obchodzone corocznie 27 marca. Przypadająca w tym roku, sześćdziesiąta edycja wydarzenia, nie będzie jednak radosnym świętem. Mimo to świat ma szansę uświadomić sobie, jaka odpowiedzialność spoczywa na teatrze.
Dwa
poprzednie lata stanowiły dla teatru wyjątkowe doświadczenie izolacji i
stawiały pod znakiem zapytania jego sens: zamykanego, pozbawianego publiczności.
Teraz, w czasie niepokoju związanego z wojną, podnoszący się po kolejnych
falach pandemii, ma do wykonania zadanie wyjątkowe, jak może nigdy dotąd.
W ten wyjątkowy dzień od ponad sześćdziesięciu lat w teatrach na całym świecie wygłaszane jest orędzie przygotowywane przez wybitną osobistość świata teatru. Autorem tegorocznego orędzia jest reżyser operowy, teatralny i festiwalowy Peter Sellars. Z kolei przesłanie do polskiego (i nie tylko) środowiska teatralnego przygotował Dramatyczny Kolektyw w składzie: Agata Adamiecka, Małgorzata Błasińska, Jagoda Dutkiewicz, Monika Dziekan, Dorota Kowalkowska i Monika Strzępka. Treść obu orędzi poniżej.
ORĘDZIE DRAMATYCZNEGO KOLEKTYWU
To
jest orędzie na czas wojny, która trwa i na czas pokoju, który nadejdzie.
Orędzie
dla teatru, jaki znamy i dla tego, jaki stworzymy.
Orędzie
dla świata, który musimy zmienić, by go ocalić.
Orędzie
dla życia.
Kiedy
dziś myślimy „teatr”, przed naszymi oczami najpierw zjawia się obraz
roztrzaskanego pociskami rakietowymi Donieckiego Regionalnego Teatru
Dramatycznego w Mariupolu, z ogromnym napisem ДЕТИ na placu przed budynkiem.
Obraz teatru-schronu, którego nie oszczędziło bestialstwo wywołanej przez
Putina wojny. Zaraz potem widzimy obrazy sceny i widowni Teatru Dramatycznego
im. Marii Zańkoweckiej we Lwowie zamienionego w dom uchodźczy. A następnie
obrazy z polskich teatrów, w których zamieszkali ludzie uciekający przed
przemocą i w których trwa intensywna praca na rzecz realnej pomocy Ukrainie.
Organizowane są zbiórki, transporty, zajęcia dla dzieci, pomoc prawna i
psychologiczna, miejsca pracy, rezydencje. Kiedy dziś myślimy „teatr”, widzimy
także aktorki i aktorów, którzy wychodzą do publiczności z flagami ukraińskimi,
dając w ten sposób możliwość wspólnego wyrażenia naszej solidarności, naszego
bólu i gniewu. Widzimy osoby zgromadzone na widowniach w całej Polsce, które
każdego wieczoru przyłączają się do zbiórek, które owacjami odpowiadają na
wyrazy solidarności z Ukrainkami i Ukraińcami. Widzimy wokół siebie powagę,
skupienie, wzruszenie. Widzimy, jak intensywnie przekształcają się sensy
przekazywane ze sceny, jak w rzeczywistym spotkaniu ciał – tu i teraz –
materializuje się teatralne doświadczenie wspólnoty.
Wojna
namacalnie pozwala nam odczuć, że teatr to zgromadzenie kruchych ciał, które
rozpoznają swoją współzależność i siłę płynącą z relacji. A kruchość jest tym,
co wznieca rewolucję. Dziś, w środku najgłębszego kryzysu, wzrasta w nas
nieposkromione pragnienie zmiany.
Wojna
jest radykalną manifestacją patriarchatu. Patriarchat zatem musi się skończyć,
by skończyły się wojny toczone przeciw życiu. Stanie się to wówczas, kiedy uda
nam się przekroczyć logikę dominacji, siły i podporządkowania. Kiedy uwolnimy
się z błędnej spirali produkcji-konsumpcji-eksploatacji, wyjdziemy poza logikę
wydajności i rywalizacji, poza kapitalistyczno-imperialne fantazje o
nieograniczonym wzroście, podboju i przemocy. Wojna skończy się, kiedy zasadą
naszych społeczeństw stanie się wspólna praca na rzecz życia na Ziemi.
To
w teatrze możemy wyobrażać sobie światy, którym nie umiemy jeszcze nadać
kształtu społecznej rzeczywistości. To tu możemy projektować ucieleśnione
utopie – pod warunkiem jednak, że będziemy robić to wspólnie. Zasadą teatru
jest bowiem współpraca i dziś z całą ostrością widać, jak ważną stawką jest
jakość wspólnej pracy.
Polski
teatr spontanicznie stał się częścią nowego modelu organizacji – oddolnej sieci
świadomie praktykowanej współzależności. Nowego sposobu przyjmowania osób
uchodźczych, nowej gość-inności. Częścią wielkich warsztatów z rzemiosła
współ-życia, które muszą objąć wszystkich uchodźców – tych z dworców i tych z
lasów. Tym pilniejsze stają się zatem pytania o kształt instytucji teatralnej,
o jej demokratyzację, upodmiotowienie i uspołecznienie. Wojna nie przekreśla
starych problemów – raczej potęguje je i stawia przed nami nowe.
Teatr
jako instytucja i jako wspólnota wyobrażona musi stać się w pełni otwarty na
wielość – języków, potrzeb, kultur, ciał, pragnień. Musimy mieć odwagę, by
myśleć o nim nowymi kategoriami. Teatr czasów wielkiego przemieszczania się
ludzi i gatunków to teatr postnarodowy, żywe i bezpośrednie laboratorium języka
dla społeczeństwa przyszłości, dla wspólnoty, która nadejdzie. To także teatr
jej nowych rytuałów. Żałoby i święta, gniewu i radości. Celebracji życia.
Potrzebujemy
teatru jako schronu, jako domu dla nas i dla tych, którzy z nami zamieszkają.
Schronu
dla wyobraźni, która niesie alternatywę i stwarza nowe języki.
Schronu
dla wartości.
Schronu
dla istnień ludzkich i pozaludzkich – gdy chcą być razem, obok, blisko, ciało
przy ciele, oddech przy oddechu, bliscy choć obcy, zewsząd, tu i teraz – razem.
Schronu,
który jest głęboko pod powierzchnią, pod ziemią, z której bije życie i w którym
słychać jej puls.
Schronu,
czyli miejsca, w którym ludzie dzielą się zasobami i emocjami.
Schronu
dla humoru, którego nie możemy stracić, bo znaczyłoby to, że uwierzyliśmy w
śmierć.
Teatr
w Mariupolu zburzono. Trzeba go odbudować. Zanim się to stanie, pokażmy
Putinowi i tym, którzy wykonują jego rozkazy, że świat widzi każdą ich zbrodnię
i każdą osądzi. Skierujmy przesłanie do rosyjskiego społeczeństwa, które musi
rozpoznać prawdę i przeciwstawić się przemocy swojego państwa.
Umieśćmy
przed każdym teatrem w Polsce i na świecie napis ДЕТИ.
Niech
ten napis-okrzyk niesie się przez świat: ДЕТИ ДЕТИ ДЕТИ…
Niech
usłyszy go zbrodniarz i zrozumie, że uderza w nas wszystkich.
Niech
usłyszy go Ukraina i wie, że wszyscy jesteśmy z nią.
Niech
usłyszy go świat i zacznie pracę nad nową przyszłością.
ORĘDZIE PETERA SELLARSA [wersja skrócona w przekładzie Arkadiusza Majewskiego]
Świat
w każdej godzinie i w każdej minucie trzyma się kurczowo codziennego potoku
wiadomości i dziennikarskich doniesień. Żyjemy w epickim okresie historii
ludzkości, a głębokie i niosące konsekwencje zmiany jakich doświadczamy, są
niemal poza naszymi możliwościami uchwycenia, wyartykułowania, mówienia o nich
czy przedstawiania.
Nie żyjemy w 24-godzinnym cyklu informacji, żyjemy na krawędzi czasu. Redakcje mediów nie radzą sobie z tym, czego doświadczamy. Jaki język i jakie obrazy mogłyby nam pozwolić zrozumieć głębokie zmiany i pęknięcia, których doświadczamy? I jak możemy przekazać treść naszego życia teraz - nie jako reportaż, a doświadczenie?
Teatr
to sztuka doświadczania.
Jak
w świecie zasypywanym wyczerpującymi doniesieniami medialnymi, symulacjami
doświadczeń i upiornymi prognozami możemy wyjść poza powtarzane bez końca
liczby, aby doświadczyć świętej nienaruszalności i bezkresu pojedynczego życia,
ekosystemu, przyjaźni czy niezwykłej gry światła na niebie? Trwająca od dwóch
lat pandemia COVID-19 przytępiła ludzkie zmysły, zredukowała nasze życie,
przerwała więzi i wrzuciła nas w koszmarne Ground Zero we własnych
mieszkaniach.
Tak
wielu ludzi żyje na krawędzi. Jest tak dużo rażącej przemocy – nie do pojęcia
lub nie do przewidzenia. Tak wiele uznanych systemów ujawniono jako struktury
nieustannego okrucieństwa.
Teatr
epickiej wizji, celu, uzdrowienia, naprawy i troski potrzebuje nowych obrzędów.
Nie musimy być zabawiani. Potrzebujemy być razem. Musimy dzielić tę samą
przestrzeń i musimy kultywować uwspólnotowienie przestrzeni. Potrzebujemy
chronionych przestrzeni głębokiego zasłuchania i równości.
Teatr
jest stwarzaniem na ziemi przestrzeni równości między ludźmi, równości bogów,
roślin, zwierząt, kropli deszczu, łez i odradzania. W Sutrze Girlandowej Budda
wymienia dziesięć rodzajów wielkiej cierpliwości w ludzkim życiu. Jedna z
najpotężniejszych nazywana jest Cierpliwością w Postrzeganiu Wszystkiego jako
Mirażów. Teatr zawsze przedstawiał życie tego świata jako wyobrażenie
przypominające miraż, pozwalający nam przenicować ludzkie iluzje, złudzenia,
ślepotę i wyparcie z wyzwalającą czytelnością i siłą.
Jesteśmy
tak pewni tego, na co patrzymy i tego, jak na to patrzymy, że nie jesteśmy w
stanie zobaczyć i odczuć rzeczywistości alternatywnych, nowych możliwości,
rozmaitych podejść, niewidocznych relacji i ponadczasowych więzi.
To dla nas czas na głębokie odświeżenie umysłu, zmysłów, wyobraźni, a także naszych historii i naszych przyszłości. Ta praca nie może być wykonywana samotnie i w odosobnieniu. Teatr jest zaproszeniem do wykonania tej pracy wspólnie.
Za tę pracę ogromnie Wam dziękuję.
źródło: Polski Ośrodek Międzynarodowego Instytutu Teatralnego
Oba
orędzia wywarły na nas ogromne wrażenie. Kochamy teatr, a teraz czujemy ogromną
siłę i determinację, by jeszcze bardziej próbować przekazać tę miłość młodym
ludziom.
Kasia
i Małgosia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz