Strony

środa, 28 października 2015

„SZCZAW, FRYTKI” - zaskakujący spektakl Teatru Polskiego

Sędzia piłki nożnej musi być jak dobry ojciec – surowy, ale sprawiedliwy. W sztuce Zoltána Egressyego akcja dzieje się w szatni sędziowskiej, w której arbiter główny oraz dwaj sędziowie liniowi przygotowują się do meczu. Poza obowiązkami zawodowymi łączą ich prywatne sprawy – niespełnione ambicje, zazdrość, pragnienie sławy, walka o pozycję zawodową i rywalizacja o kobietę. W takim układzie sędziowanie meczu, który dla jednego z nich ma być przepustką do ligi międzynarodowej, może okazać się katastrofą…
„Szczaw, frytki" przedstawia historie trzech mężczyzn, które łączy funkcja - wszyscy są sędziami piłkarskimi. Egressy (autor sztuki) stworzył bardzo plastyczne osobowości. Sędzia główny (Mariusz Adamski) jest typowym młodym wilczkiem korporacyjnym, który ma precyzyjnie zaplanowaną ścieżkę kariery. Sędzia liniowy I (Piotr Kaźmierczak) reprezentuje pokolenie ludzi przegranych, którzy nie odnaleźli się w nowej rzeczywistości (sztuka pochodzi z 1998 r.). Drugi sędzia liniowy (Jakub Papuga) jest typowym nieudacznikiem życiowym, pijaczkiem, domorosłym poetą. Każdy jest inny, chociaż na boisku przez 90 minut powinni być zespołem. Tymczasem wzajemnie się nie cierpią, podgryzają, oszukują…

„Szczaw, frytki” to sztuka dla aktorów (chociaż dowcipne kostiumy dookreślają ich osobowości i dodają pikanterii). Świetnie napisane dialogi, krótkie, trochę pourywane zdania skrzą się humorem, który jest raczej sarkastyczny a chwilami wręcz ociera się o groteskę. Z drugiej strony, jest to język jak najbardziej realistyczny, który w ustach Papugi, Kaźmierczaka i Adamskiego brzmi nad wyraz naturalnie, swobodnie. Kaźmierczak, będąc jednocześnie aktorem i reżyserem, pilnuje, aby sztuka nie osunęła się w rejony taniej farsy. Publiczność ta śmieje się jednak często, chociaż momentami ten śmiech więźnie w gardle. I wtedy chciałoby się przywołać powiedzenie: „Z samych siebie się śmiejecie”…I to dlatego poznańska publiczność ciągnie tłumnie na "Szczaw, frytki", a owacje po spektaklu długo nie milkną. To pewien fenomen w poznańskim świecie teatralnym - dawno nie widziałam tak żywiołowej, spontanicznie radosnej reakcji widzów. To na pewno będzie na długo mocna pozycja w repertuarze Polskiego.
Kasia



1 komentarz:

  1. Recenzja w 100 % trafna. Wspaniałą grę aktorów mogłam podziwiać jakiś czas temu .Dodatkowy plus dla całej ekipy za trud włożony w gościnny występ w Jarocinie. :-)

    OdpowiedzUsuń