Zdecydowanie
za późno obejrzałam ten film. Choć z drugiej strony przynajmniej lepiej zniosłam
wyniki Oscarów – moim zdaniem film Martina McDonagha powinien zgarnąć wszystko.
Film
wciągnął mnie od pierwszej minuty. Fabularnie opowiada o walce Mildred o
sprawiedliwość – odnalezienie mordercy jej zgwałconej i spalonej żywcem córki. Ignorowana
przez kolejne instytucje wynajmuje trzy opuszczone billboardy, na których
umieszcza, uderzające przede wszystkim w
lokalną policję, prowokujące hasła:
Raped
while dying, And still no arrests?, How come, chief Willoughby?
Pozornie
niewielka rzecz zapoczątkowała całą serię zdarzeń, poznajemy historię kolejnych
bohaterów.
Jeden
z krytyków uznał, że produkcja ta to westernowa opowieść o silnej kobiecie
szukającej zemsty. Ale moim zdaniem tu zbyt duże uproszczenie.
Oprócz
Mildred, którą zagrała Frane McDormand, w pamięci pozostaje Sam Rockwell, grający oficera Dixona. Postać niejednoznaczna – z jednej strony rasista, homofob,
z drugiej troskliwy syn, pogubiony wewnętrznie mężczyzna, pełen bólu i
samotności. Rockwell kradnie każdą scenę, pokazuje aktorstwo najwyższej klasy.
Jest też szeryf Bill Willoughby (Woody
Harrelson). Autorytet, ceniony w miasteczku, w obliczu choroby decyduje się na
osteteczne rozwiązanie. Nic więc nie jest albo czarne albo białe.
Film
serwuje nam całą paletę emocji: śmiech, smutek, zaskoczenie, złość, strach. Jak
na kolejce górskiej – boimy się, a jednocześnie jesteśmy podekscytowani.
Podczas
75. ceremonii wręczenia Złotych Globów, 7 stycznia 2018 r., film zdobył cztery
nagrody. „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri” zwyciężyły w pięciu kategoriach
nagrody BAFTA. Film otrzymał też siedem nominacji do nagrody Oskara: dla
najlepszego filmu, najlepszego scenariusza oryginalnego, najlepszej aktorki
pierwszoplanowej, najlepszego aktora drugoplanowego (dla Sama Rockwella i Woody
Harrelsona), najlepszej muzyki, najlepszego montażu. Oskara otrzymali: Frances
McDormand za najlepszą aktorkę pierwszoplanową oraz Sam Rockwell za najlepszego
aktora drugoplanowego.
Zasłużył na więcej. Zdecydowanie!
Kasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz