„Deszczowa piosenka” w Teatrze Muzycznym to prawdziwie brodwayowska produkcja. Było wszystko, co powinien mieć musical (a nawet więcej), a zespól Muzycznego to artyści przez duże A.
Pisząc,
że najnowszy spektakl Muzycznego ma coś więcej, mam na myśli wzbogacenie
scenografii o motion design, zrobione przez Karolinę Jacewicz animacje, które są
kropką nad i całej scenografii czy wstawki filmowe idealnie wpisujące się w
klimat czasów rewolucji kinowej lat 20 – tych XX wieku. Stepujący artyści
zachwycali. Wisienką na torcie była natomiast „Deszczowa piosenka”, która naprawdę
była w deszczu! Główny bohater pod koniec utworu był całkowicie mokry! Magia teatru,
magia musicalu!
Dla
porządku kilka słów o fabule:
„Don Lockwood jest jedną z najpopularniejszych gwiazd kina, a na czerwonym dywanie pojawia się w towarzystwie swojej filmowej partnerki Liny Lamont. Współpraca na planie z piękną, lecz kapryśną aktorką komplikuje się, gdy kinematografia przechodzi rewolucję dźwiękową. Nieprzyjemny głos Liny stawia pod znakiem zapytania plan stworzenia nowego filmu. Wówczas przyjaciel Dona – kompozytor Cosmo Brown – wpada na pomysł wykorzystania głosu utalentowanej, lecz jeszcze niedocenionej artystki Kathy Selden... Plan, sam w sobie ryzykowny, komplikuje dodatkowo nieodwzajemnione uczucie Liny do Dona oraz zauroczenie aktora pełną wdzięku i niezależną Kathy…” (opis z ze strony teatru).
Historia
ta staje się dla twórców poznańskiej wersji przyczynkiem do snucia historii o
kulisach show biznesu, układach, często nieczystych zagrywkach. Wszystko
zagrane perfekcyjnie.
Maciej
Podgórzak jako Don, Bartosz Sołtysiak jako Cosmo, Oksana Hamerska jako Katie
byli rewelacyjni zarówno wokalnie, aktorsko, tanecznie, ale i podczas, a może
przede wszystkim, stepowania! Rewelacyjnie w stepowaniu zaprezentowała się
również Ewa Mociak grająca nauczycielkę dykcji. Niezapomniana kreację stworzyła
Anna Lasota jako Lina – to dopiero sztuka zagrać osobę z tak okropną barwą,
sama mając przepiękny głos.
Wszystkie
utwory wykonane przepięknie!
Od „Ciach go smykiem”, przez „Ty wybiegłaś ze snu”, elektryzującą scenę slowmotion podczas imprezy u Simpsona, „tortowe” tancerki, zmysłową choreografię z „perłami” w „Cudna jak sen”, bardzo efektowny step w „Mojżesz, czy możesz”, zjawiskowo wykonane „Dzień dobry”, tytułową „Deszczową piosenkę” aż do sensualnego „Broadway Melody”. Soliści zachwycali głosem, Michał Cyran i Maciej Glaza odpowiedzialni za choreografię spisali się na medal, a muzyka w wykonaniu Orkiestry Teatru Muzycznego w Poznaniu pod dyrekcją Krzysztofa Herdzina zaskakiwała bogactwem dźwięków i mnogością instrumentów.
Nie
ma co ukrywać, powinnam wymienić tu każde nazwisko, które choćby w minimalnym
stopniu odpowiadało za ten spektakl. Bo słowa uznania należą się każdemu. Po
prostu.
„Deszczowa
piosenka” to spektakl, na który będę wracać. Bo teatr daje mi energię do nowych
wyzwań, do dzielenia się tą pasją z innymi. Zawłaszcza taki teatr, takie
spektakle, takie wykonania. Brawo Teatr Muzyczny!
Kasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz