Niepisane kulturalne Sevres pod Paryżem! Z jej zdaniem liczyli się twórcy piosenki, teatru, widowisk. Jej opinie były zawsze wyważone i motywowane rozwojem, polskiej kultury i sztuki. Całe życie koncertowała, w dojrzałym życiu pisała adaptacje, scenariusze i reżyserowała…
Nagrany na płytę „Koncert jesienny na dwa świerszcze
i wiatr w kominie” miałam w latach 90-tych na kasecie i słuchałam w kółko, tak
samo zachwycona interpretacją piosenek jak i jej prowadzeniem. Koncert „Zielono
mi…” w Opolu (1997) nagrałam na VHS-ie
do ostatniego brawa (a tych bisów było
sporo) i „zajeżdżałam” do bólu. Kocham ten koncert do dziś. Nikt tak jak Magda Umer nie potrafił
zebrać na scenie tak różnych wiekowo i stylistycznie artystów i zrobić z tego
spotkania magiczny wieczór. Swobodny, wesoły, ale także niezwykle wzruszający i
mądry, w całości wierny Agnieszce Osieckiej. Taka opolska publiczność śpiewająca wraz z artystami nie powtórzyła się już nigdy
potem. Nikt się nie przejmował dość spokojnym tempem koncertu, brakiem błysków,
fajerwerków i dymów. Piosenka i
spotkanie z gronem wokalistów wystarczyły.
https://zwierciadlo.pl/kultura/205836,1,magda-umer-mam-odrobione-lekcje.read
Pękałam
ze śmiechu na spektaklach „Zimy żal” (1989) „Big Zbig schow” (1992). Najnowsze produkcje, zrobione już z
nowym pokoleniem artystów to „Scenki, obscenki czyli Jeremiego Przybory
piosenki” (2015), „Przybora na 102” (2023).
Ale
była też „Biała bluzka” z Krystyna Jandą, „Zapiski z wygnania” Sabiny Baral,
„Chlip-hop” z Andrzejem Poniedzielskim.
Magda
Umer. Osoba nie do zastąpienia, kolejna odchodząca wraz ze światem analogowym,
rozumianym jako świat wartości, estetyki, smaku i polotu.
https://60kfpp.wp.pl/zielono-mi-czyli-niezapomniane-koncerty-w-opolu-tak-tworzyla-sie-festiwalowa-historia


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz