Małgosia: Ktoś bardzo zachwalał ten spektakl… Zaraz, zaraz… Ty mnie namówiłaś na „Mister
Barańczaka”…
Kasia:
Widziałam ten spektakl ponad roku temu. Ale wiesz co? Teraz jeszcze bardziej
mnie zachwycił! A Ty? Zawiodłaś się?
Małgosia:
Nie! Ten spektakl to bardzo pełny w odcieniach emocji zapis ludzkiego życia.
Liryczny, refleksyjny, ironiczny i komiczny. Historia człowieka o nazwisku Barańczak,
poznaniaka jest kluczem do spektaklu, jego powiązania ze Solidarnością, kariera
akademicka, praca translatorska i twórczość poetycka. Poznajemy go jako człowieka
i poetę niepokornego, szukającego tematu we wszystkim, każdej drobnej cząstce
wszechświata. Poznajemy go jako obserwatora PRL-owskiego zniewolenia, ale także
kronikarza uczuć, refleksji egzystencjalnych.
Kasia:
Mariusz Puchalski gra Barańczaka starzejącego się, zdystansowanego i
refleksyjnego, aktorska młodzież odtwarza stan emocjonalny poety z różnych
okresów życia i pokazuje jego fascynacje możliwościami języka, drążenie w
słowie.
Małgosia: Świetnie się
aktorzy czuli w tych wariacjach językowych, parodiach i wierszach - wprawek dykcyjnych. Wydaje mi się jednak, że bardziej
oddziaływała na publiczność część liryczna. Zwłaszcza z muzyką na żywo.
Poszczególne piosenki były jak perełki, w warstwie melodycznej, tekstowej, przede
wszystkim wokalnej. Tak samo swojskie jak i tajemnicze. Zostałam z poczuciem
niedosytu, chcę się w nie wsłuchać raz jeszcze, powinny mieć swoje nagranie. Są tak samo magnetyczne jak piosenki Kofty, Osieckiej,
Młynarskiego, Demarczyk.
Kasia:
Nie byłoby tego efektu, gdyby nie fenomenalne głosy, umiejętności wokalne i
interpretacje aktorów. Bardzo silny
wokalnie zespół Nowego potwierdził raz jeszcze swoją gotowość na działania muzyczne. Jerzy
Satanowski ma wprawę w tworzeniu spektaklu liryczno-muzycznego. Zachwyciła Anna
Mierzwa, Oksana Hamerska, Radosław Elis, Mateusz Ławrynowicz.
Małgosia:
Spektakl ma dobre tempo, blejtramy
zmieniają swoją konfigurację, aktorzy kostium i widz wchodzi w nowy świat
Barańczakowych gier słownych, dygresji i
zwierzeń. 2 godziny intensywnego skupienia dla aktorów i dla widza także. A
jednak spektakl nie przytłacza, raczej odświeża.
Kasia:
Do teraz mam przed oczami scenę, kiedy Barańczak stoi przed lustrem. Wdzimy dojrzałego
artystę, mądrego człowieka, kochającego męża.
Małgosia:
Duże brawa dla Marii Rybarczyk, która zagrała żonę poety. Czułam, jak wyjątkowa
relacja ich łączy, jak jest prawdziwa, ale i trudna.
Kasia:
Barańczak był poetą paradoksalnym. Jego twórczość pomieszczona w tomikach
zawiera etyczny program. Literatura uczyć ma samodzielnego myślenia, w którym
najważniejsza granicą jest drugi człowiek. Z drugiej strony poznański twórca
chętnie sięga po twórczość prześmiewczą, parodystyczną lub po prostu czerpiącą
zabawę z łamania konwencji językowych i stylistycznych. Spektakl był tego
najlepszym dowodem.
Małgosia:
Barańczak to był gość!
Kasia:
Mister Barańczak!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz