czwartek, 28 kwietnia 2016

Barańczak to był gość! Recenzja spektaklu „Mister Barańczak”

Małgosia:  Ktoś bardzo zachwalał ten spektakl… Zaraz,  zaraz… Ty mnie namówiłaś na „Mister Barańczaka”…

Kasia: Widziałam ten spektakl ponad roku temu. Ale wiesz co? Teraz jeszcze bardziej mnie zachwycił! A Ty? Zawiodłaś się?

Małgosia: Nie! Ten spektakl to bardzo pełny w odcieniach emocji zapis ludzkiego życia. Liryczny, refleksyjny, ironiczny i komiczny. Historia człowieka o nazwisku Barańczak, poznaniaka jest kluczem do spektaklu, jego powiązania ze Solidarnością, kariera akademicka, praca translatorska i twórczość poetycka. Poznajemy go jako człowieka i poetę niepokornego, szukającego tematu we wszystkim, każdej drobnej cząstce wszechświata. Poznajemy go jako obserwatora PRL-owskiego zniewolenia, ale także kronikarza uczuć, refleksji egzystencjalnych.

Kasia: Mariusz Puchalski gra Barańczaka starzejącego się, zdystansowanego i refleksyjnego, aktorska młodzież odtwarza stan emocjonalny poety z różnych okresów życia i pokazuje jego fascynacje możliwościami języka, drążenie w słowie.


Małgosia:  Świetnie się  aktorzy czuli w tych wariacjach językowych, parodiach i wierszach  - wprawek  dykcyjnych. Wydaje mi się jednak, że bardziej oddziaływała na publiczność część liryczna. Zwłaszcza z muzyką na żywo. Poszczególne piosenki były jak perełki, w warstwie melodycznej, tekstowej, przede wszystkim wokalnej. Tak samo swojskie jak i tajemnicze. Zostałam z poczuciem niedosytu, chcę się w nie wsłuchać raz jeszcze, powinny mieć swoje  nagranie. Są tak samo  magnetyczne jak piosenki Kofty, Osieckiej, Młynarskiego, Demarczyk.

Kasia: Nie byłoby tego efektu, gdyby nie fenomenalne głosy, umiejętności wokalne i interpretacje aktorów. Bardzo silny  wokalnie zespół Nowego potwierdził raz jeszcze  swoją gotowość na działania muzyczne. Jerzy Satanowski ma wprawę w tworzeniu spektaklu liryczno-muzycznego. Zachwyciła Anna Mierzwa, Oksana Hamerska, Radosław Elis, Mateusz Ławrynowicz.



Małgosia: Spektakl ma dobre tempo,  blejtramy zmieniają swoją konfigurację, aktorzy kostium i widz wchodzi w nowy świat Barańczakowych  gier słownych, dygresji i zwierzeń. 2 godziny intensywnego skupienia dla aktorów i dla widza także. A jednak spektakl nie przytłacza, raczej odświeża.

Kasia: Do teraz mam przed oczami scenę, kiedy Barańczak stoi przed lustrem. Wdzimy dojrzałego artystę, mądrego człowieka, kochającego męża.

Małgosia: Duże brawa dla Marii Rybarczyk, która zagrała żonę poety. Czułam, jak wyjątkowa relacja ich łączy, jak jest prawdziwa, ale i trudna.

Kasia: Barańczak był poetą paradoksalnym. Jego twórczość pomieszczona w tomikach zawiera etyczny program. Literatura uczyć ma samodzielnego myślenia, w którym najważniejsza granicą jest drugi człowiek. Z drugiej strony poznański twórca chętnie sięga po twórczość prześmiewczą, parodystyczną lub po prostu czerpiącą zabawę z łamania konwencji językowych i stylistycznych. Spektakl był tego najlepszym dowodem.

Małgosia: Barańczak to był gość!

Kasia: Mister Barańczak!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz