Za oknem miasto pod
chmurą, jak stara, sczerniała tapeta.
Miasto, do
którego zapędziło mnie przeznaczenie
z mojego własnego
świata,
co go już nie
pamiętam
i coraz
rzadziej śnię.
(Tadeusz Konwicki, „Mała apokalipsa” s.9.)
Michał Głowiński
stwierdził w 1985 roku, że Konwicki jest niewątpliwie najwybitniejszym
– obok Białoszewskiego – pisarzem Warszawy w naszym stuleciu. (Michał
Głowiński, Labirynt, przestrzeń obcości [w:] tegoż Mity
przebrane. Dionizos. Narcyz. Prometeusz. Marchołt. Labirynt, Kraków
1990, s. 164). Cytowany badacz wymienił Warszawę Konwickiego razem z Dublinem
Joyce’a, Petersburgiem Biełego, Wenecją Manna, Berlinem Doblina, Nowym Jorkiem
Dos Passosa, Amsterdamem Camusa czy Aleksandrią Durella. To nowość – nie tylko
dlatego, że mówi się o Warszawie
Konwickiego, któremu krytyka literacka przydała etykietę pisarza Litwy.
Nowość polega także na tym, że Warszawa tego twórcy ma taką samą wartość
literacką jak inne miasta innych pisarzy o światowej sławie.