Strony

wtorek, 4 października 2016

„Zakonnica w przebraniu” a musical prawdziwy!

Kasia: Teatr Muzyczny zafundował nam musical z prawdziwego zdarzenia! Było kolorowo, głośno, idealnie!

Małgosia: Było wszystko to, co prawdziwy musicalowy hit mieć powinien: przepiękne głosy, kapitalnie zaśpiewane songi, komizm połączony z liryką, oprawa scenograficzna i kostiumowa.

Kasia: Bałam się trochę ciągłego porównania do filmu z Whoopi Golberg w roli głównej, tutaj jednak historia barowej piosenkarki Deloris Van Cartier, która została przypadkowym świadkiem morderstwa dokonanego przez jej kochanka i w ramach pomocy oferowanej przez policję zostaje wysłana do klasztoru, została zdecydowanie odświeżona i unowocześniona.

Małgosia: Jeśli o główną bohaterkę chodzi… W spektaklu, który miałyśmy okazję zobaczyć 2 października w rolę Deloris wcieliła się charyzmatyczna Olga Szomańska. Wokół niej koncentrowała się akcja i to ona przede wszystkim ściągała uwagę widzów. Pani Olgo, Pani voice… Czy Pani widziała, że wszystkie fotele jurorów odwróciły się po pierwszej frazie? ;-)




Kasia: Postać była wyrazista, barwna, czułam naturalność, zarówno, kiedy Szomańska wcielała się w barową piosenkarkę, jak i wtedy, gdy już w habicie dyrygowała klasztornym chórem.


Małgosia: Rola wyrazista, interpretacja piosenek doskonała.

Kasia: Nic dziwnego skoro autorem muzyki jest Alan Menken - laureat nagrody Tony oraz zdobywca ośmiu statuetek Amerykańskiej Akademii Filmowej. Poznańską wersję wyreżyserował Jacek Mikołajczyk, a kierownikiem muzycznym spektaklu jest Piotr Deptuch, znany już nam z takich dzieł jak „Jekyll&Hyde” i „Evita”. Nie zabrakło takich hitów jak „Take me to heaven”, „Raise your voice” oraz tytułowego „Sister act”. Wszystkie w polskiej wersji językowej autorstwa Jacka Mikołajczyka.


Małgosia: Dla mnie dużą przyjemnością było słuchać Barbary Melcer, którą widziałam na żywo wiele lat temu w „Metrze” Józefowicza, Stokłosy i której kibicuję do dzisiaj. Jej piosenki nie były tak żywiołowe, miały ten liryzm i dojrzałość.



Kasia: Wyrazista matka przełożona wygrywa oszczędnością gestów, bez przesadnych trików aktorskich. Warto wspomnieć również o rolach męskich. Najbardziej przypadł mi do gustu Marcin Słabowski, który wcielił się w rolę Eddigo Souther’a („Mokrego Eddiego"). Zachwycił mnie swoją naturalnością, a jego piosenka o samotności chwytała za serce.



Małgosia: Nie możemy zapomnieć o Tomaszu Steciaku – Curtisie, czy Arnoldzie Pujszy – księdzu. Ich role były zagrane w punkt! Wątek gangsterski, dość przerysowany, był bardzo komiczny, a inscenizacje pościgów bardzo dynamiczne i groteskowe.


Kasia: Podobała mi się Katarzyna Tapek w roli siostry Marii Robert – młodej postulantki, która przechodzi pewną przemianę na oczach widza. Zresztą cały zespół spisał się na medal. Każda z „chórzystek” wniosła do spektaklu coś wyjątkowego.

Małgosia: Siłą zespołu była jego różnorodność fizyczna, temperamentna, głosowa. Każda postać, zgodnie z założeniami musicalu miała swoje 5 minut na scenie.


Kasia: Kostiumy – nieodłączny element Brodwayu to…. sama nie wiem. Z jednej strony rozumiem koncepcję szalonych występów sióstr i wizję ich strojów. Z drugiej w finałowej scenie czułam przesadę.


Małgosia: Musical może sobie pozwolić na taki blichtr, bowiem jest formą synkretyczną. Łączy całe bogactwo nurtów, stylów muzycznych, teatralnych. Wykorzystuje konstrukcje dramatyczno-muzyczne z ogromnej tradycji europejskiej. W „Zakonnicy w przebraniu” mamy do czynienia z elementami rewii, variete i cekiny, brokat były jak najbardziej w finale na miejscu. Tak samo dekoracja… Momentami minimalistyczna, np. podczas scen na posterunku, innym razem – jak na musical przystało – była kolorowa, rodem z telewizyjnego show.


Kasia: Wyszłam z musicalu z poczuciem wspaniale spędzonej niedzieli. I co najważniejsze, nasi uczniowie również byli zachwyceni.

Małgosia: Nie wiem, czy nie powtórzymy tego w grudniu…Czekamy na kolejne wielkie musicale w Teatrze Muzycznym, po „Skrzypku…” , „Jezus Christ…” , „Hello Dolly”, „Zakonnicy…” czas być może na „Koty”, „Hair”… Poczekamy, zobaczymy!


Kasia: Dlaczego nie!

Zdjęcia Teatr Muzyczny w Poznaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz