„Gambit królowej” miniserial Netflixa zahipnotyzował mnie od pierwszych minut. Fenomenalne aktorstwo Anyi Taylor-Joy, wciągająca historia i niesamowity styl.
Produkcja
stworzona przez Scotta Franka i Allana Scotta koncentruje się na pokazaniu
życia młodej Beth Harmon. Dziewczyna po tragicznej śmierci samotnej matki
trafia do sierocińca, gdzie w towarzystwie zaprzyjaźnionego woźnego zaczyna uczyć
się gry w szachy. Po niedługim czasie mężczyzna zaczyna dostrzegać, że ma do
czynienia z szachowym geniuszem. Losy Beth okazują się jednak zdecydowanie
bardziej zagmatwane, gdy uzależnia się od pigułek na uspokojenie.
Wszystko toczy się szybko – rodzina zastępcza, pierwsze turnieje, wygrane, sława. Ale też walka z emocjami, słabościami, uzależnieniem. Poszukiwanie miłości, zrozumienia, swojego „ja”. Pokazanie światu, że kobieta może konkurować z mężczyznami (jakie to aktualne).
Anya Taylor-Joy gra w „Gambicie królowej” pierwsze
skrzypce pod absolutnie każdym względem. Każdy jej gest, mimika, ruchy
wzbudzają zainteresowanie, zachwyt, a stroje lat 60 – tych zachwycają! Ja -
jako wielka fanka sukienek tak jej zazdrościłam!
„Gambit
królowej” to ambitna, często zabawna opowieść o dorastaniu, samotności,
uzależnieniach, geniuszu, szaleństwie i przede wszystkich sporcie.
Dawno nie widziałam fabularnego serialu, który z taką dbałością o szczegóły pokazywałby pociągającą siłę sportowej rywalizacji, a także jej ciemne strony. Przy okazji dowiedziałam się tyle o szachach, a na poszczególnych turniejach bohaterki denerwowałam się, jakbym kibicowała jej na żywo.
Jest
jeszcze jeden atutu… Marcin Dorociński. Radzę obejrzeć! Tego serialu nie da się
opisać!
Kasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz