Dlaczego „Kilka dziewczyn”? chciałam zobaczyć Adama Machalicę. Zobaczyłam bardzo machalicowatego w urodzie, głosie dojrzewającego aktora, który nie do końca chyba połączył się z rolą. Trochę walczył z tekstem, trochę słabo partnerował.
Neil
Labute stworzył tekst, wydawałoby się idealny dla teatru i aktualny w swej
wymowie. Pytania o granice interwencji artysty w ludzkie życie, nie opuszczają
nas przy pracach reporterów wojennych, ale także przy tworzeniu show
telewizyjnego Stąd motyw człowieka filmu/telewizji, który próbuje ze swojego
osobistego rozliczenia zrobić akt artystyczny jest całkowicie rozumiany przez
widza. Ale temat wydaje mi się zmarnowany już na etapie tekstu/tłumaczenia.
Sztuka wymaga pewnego stereotypowego podejścia, bowiem główny bohater musi
przejrzeć się w różnych aspektach swojego życia. Stąd pojawiają się dziewczyny
z różnych momentów jego dorastania i kariery i są bardzo charakterystyczne w
swym wizerunku. Ale językowo właściwie poruszamy się tylko w niewielkich
różnicach. Najbardziej miałki wydaje się tekst samego głównego bohatera. Czy
sztukę ratują girls? Trochę tak. Wkraczają na scenę i do studia bohatera, i
ściągają uwagę, także elementem wokalnym. Nowy bez piosenki to nie Nowy.
Połączenie
planu sceny z planem nagrania, stale włączona kamera też nie zostało dobrze
wykorzystane. Realizatorzy chcieli, by widz uwierzył w studio nagraniowe bohatera
od pierwszej minuty, wpychając bohatera na scenę przed początkiem spektaklu, by
uwiarygodnić przygotowania do nagrania. Cały czas mamy wrażenie, że bierzemy
udział w eksperymencie jako publiczność show. Realizatorzy grają światłem
podczas spektaklu, dając do zrozumienia, że bohater prowadzi podwójną grę ze
swoimi byłymi dziewczynami. Jakoś traci to na sile.
Tekstowi
zabrakło komediowego sznytu, tylko kilka razy publiczność zaśmiała się. Realizatorzy
nie mieli zbyt wiele miejsca, by wydobyć coś więcej.
Scena
nowa mniejsza rozmiarowo dała możliwość przyjrzenia się emocjom bohaterów,
ale bliski kontakt z publicznością nie
został wykorzystany. Oczywiście Adamowi Machalicy kibicuję i będę się
przyglądać.
Małgosia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz