Wreszcie świeże spektakle, nietypowe tematy i oryginalne propozycje. Co więcej, wywiady i dyskusje wokół spektaklu, dopełniające widzowi rozumienie przedstawienia.
18
listopada propozycja Teatru Telewizji całkowicie potwierdziła ten kierunek
promocji kultury. Sztuka „Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego
żałuję” Mateusza Pakuły powstała na podstawie osobistych przeżyć reżysera w
czasie śmiertelnej choroby ojca. Została
wydana książka a potem Mateusz Pakula wystawił spektakl w Teatrze Łaźni Małej w Krakowie.
Wszyscy
widzowie, którzy mieli podobne doświadczenia, przeżyli bardzo ten spektakl,
bowiem autor i jednocześnie reżyser nie
oszczędzał emocji publiczności, tak jak jego nie oszczędzał los w trudnym
doświadczeniu jakim było, najpierw choroba, potem umieranie ojca.
Wszystko
zaczyna się od tekstu i w tym przypadku tekst jest dowcipny, błyskotliwy, ale
to łycie napisało ten scenariusz. To
niemalże groteskowe przeplatanie komizmu i tragizmu w jednym momencie jest
kwintesencją ostatnich miesięcy życia
bohatera. Reżyserowi udało się wykorzystać własny tekst maksymalnie. Ujawnił
niedostatki systemu zdrowia, brak empatii osób w nim funkcjonujących,
bezsilność rodziny, która choruje wraz z
pacjentem, w końcu brak gotowości
społeczeństwa na rozmowę o eutanazji.
Spektakl
wyróżnia się skrajną amplitudą emocji, bogatym w skojarzenia językiem, ale
także metaforyczną scenografią Justyny
Elminowskiej. Wszystko to razem stworzyło opowieść o umieraniu, umieraniu w
Polsce, gdzie cierpienie jest wartościowsze niż godność odejścia. Reżyser
dzieli się z widzami swą niezgodą na „trzeci świat” polskiej służby zdrowia i
katolicki kult cierpienia.
Niektórym
spektakl może wydawać się wstrząsający, ale jest do bólu (właśnie, do bólu)
prawdziwy.
Małgosia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz