Minęło
„Opole”2016 jakoś dla mnie bez ekscytacji. Z roku na rok mam coraz większy
niedosyt i żal. Są profesjonalnie
przygotowane koncerty, świetne nagłośnienie, ale brak jakieś magii, którą
czułam kilkanaście lat temu. Wychodzili konferansjerzy, zapowiadali artystę,
nie wygłupiali się, nie powtarzali napisanych przez innych żartów. Kiedy
publiczność domagała się bisów, dostawała bisy, nikt nie liczył czasu
antenowego, nikt nie wyganiał artystów ze sceny, publiczności z miejsc.
Numer
1 – „Zielono mi” 1997, koncert piosenek napisanych przez Agnieszkę Osiecką ,
który wyreżyserowała i poprowadziła w niecały rok po śmierci Agnieszki, Magda Umer. Scena jak u Czechowa. Tak chciała
Agnieszka. Na scenie sami najlepsi, niepowtarzalni artyści: Maryla Rodowicz,
Edyta Gepert, Grzegorz Turnau, Zbigniew Zamachowski, Wiktor Zborowski, Justyna
Steczkowska, Krystyna Janda, Anna Szałapak – przyjaciele i wykonawcy piosenek
Osieckiej. Bawili się, wspominali autorkę wraz z jej córką Agatą Passent,
wzruszali publiczność do łez. Kiedy Opole śpiewa a capella „Niech żyje bal” na końcu mam ciary.
Obejrzałam ten koncert w nocy i miałam
nagrany na kasecie VHS. Odtwarzałam go tysiące razy, zawsze z tym samym
poczuciem, że uczestniczę w czymś magicznym. Młodzi artyści spotkali się ze
starymi, śmiech towarzyszył łzom.
Mój
numer 2 to „Nastroje, nas troje…” koncert piosenek Wojciecha Młynarskiego, Jonasza Kofty, Agnieszki Osieckiej z
roku 1977, równie magiczny jak poprzedni, pełen wierszowanych popisów prowadzących – trojga autorów, pełen
zabawnie inscenizowanych piosenek i swobodnych rozmów zgromadzonych na
scenie przy kawiarnianych stolikach
artystów. Jakieś tańce, żarty i
prawdziwa niewymuszona atmosfera. Wszyscy się znają i lubią. I znowu
publiczność, która zna każdą z piosenek i czysto śpiewa razem z piosenkarzami
jest równoprawnym partnerem koncertu.
Chyba
sobie odtworzę kilka piosenek, powspominam, ponucę…
Dobrzy ludzie mówią
mi - kobito,
ach, na co ci to,
kompoty warz!
A ja pragnę choćby
incognito
pokazać szyk,
wszędzie być,
ach, być, wszędzie
być, ach, być...bum, bum, bum!
(„Nie ma
jak pompa” A. Osiecka/J. Mikuła)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz