Małgosia: My, nauczyciele, od lat spotykamy się z propozycjami różnych teatrów
edukacyjnych, które krążą po Polsce i proponują szkołom swoje spektakle. Zawsze
odpowiadają na zapotrzebowanie polonistów, nawiązując bądź w jakimś fragmencie,
odtwarzając treść lektury.
Kasia:
Tu chciałabym powiedzieć, że przede wszystkim jesteśmy zwolenniczkami chodzenia
z młodzieżą do teatru repertuarowego zgodnie z terminami dla wszystkich
odbiorców.
Małgosia:
I naprawdę należy powiedzieć o wielkim sukcesie tych spotkań z teatrem, jako
szkoła jesteśmy bywalcami wszystkich teatrów poznańskich.
Kasia:
Ale wracając do naszego tematu, od czasu do czasu dajemy się skusić przyjezdnej
propozycji edukacyjnej.
Małgosia:
Tak też było tym razem. Wrocławski Teatr Edukacji wystawił w Poznaniu spektakl
„Kolumbowie”, który był chyba typowym przedstawieniem tego rodzaju. Oto kilka
schematycznych elementów (czy błędów?), jakie zobaczyłyśmy.
Kasia:
Po pierwsze, twórcy takiego przedstawienia zakładają, że maja do czynienia z
przeciętnym odbiorca, który nie zrozumie zbyt głębokiego przesłania. Nic
bardziej mylnego. Doświadczone pobytem na „Dziadach” Rychcika, „Panu Tadeuszu”
Grabowskiego, twierdzimy, że spektakl nieoczywisty zmusza do koncentracji i
powagi.
Małgosia:
Po drugie, twórcy takiego spektaklu za wszelka cenę chcą zahaczyć o jak największą liczbę tekstów kultury. To
imponuje polonistom, nie młodzieży, która czuje się zdezorientowana. Tym razem
mieliśmy poezje Baczyńskiego, nawiązania do „Kolumbów” Bratnego, „Kamieni na
szaniec” Kamińskiego, „Zdążyć przed Panem Bogiem” Krall.
Kasia:
Po trzecie, dobór aktorów do tych przedstawień jest przewidywalny – młodziutcy,
po szkole aktorskiej, może po studium lalkarskim. Może to konieczność,
doświadczeni aktorzy maja angaż w stałych teatrach. My widziałyśmy przyzwoity
poziom aktorski, słabszy inscenizacyjnie.
Małgosia: Po czwarte, takie przedstawienie wymaga bardzo charakterystycznych postaci,
wyróżniających się, zapadających w pamięć. Widziałyśmy próbę związania postaci
z typami i różnymi postawami.
Kasia:
Po piąte, realizatorzy coraz częściej rozumieją konieczność oddziaływania na
emocje widzów poprzez obraz i dźwięk. Stąd zdjęcia dokumentalne, etiudy łączone
filmowo- sceniczne. Sprawdziły się w „Kolumbach” znakomicie.
Małgosia:
Nie czułyśmy się skrepowane poziomem, ale miałyśmy oczywisty niedosyt. Wracamy
do naszych przyzwyczajeń teatralnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz