Tradycyjnie
na początku lipca udałam się do moich rodziców. Kilka dni, które tam spędzam, są zupełnie inne od tych w Poznaniu.
Życie
tam na pewno toczy się wolniej, na kilka dni zapominam o słowie planowanie.
Decyzje podejmuje się spontanicznie – rower, jezioro, spacer – wszystko na
wyciągnięcie ręki. Zawsze też
doświadczam gościnności ludzi tam mieszkających - rodziny, znajomych. Kawa bez
zapowiedzi, pogaduchy przy przygotowanych na szybko kanapkach. Bez tygodniowych przygotowań i
wystawnych kolacji.
Uwielbiam śniadania z mamą,
ugotowane przez nią zupy, zabawy z chrześniakiem Oskarkiem, plotki z bratową Natalią. Ciekawym
doświadczeniem jest też dla mnie zawsze wizyta w sklepie mojego taty (z częściami
do ciągników i maszyn rolniczych), gdzie mam okazję poobserwować ludzi, porozmawiać
z nimi o ich pracy, a czasami (niestety) walczę jak lwica, by bronić zawodu
nauczyciela.
A tak poza tym (wszyscy przecież wiedzą, że kocham sukienki),
zawsze wracam z nową zdobyczą i pewnością, że nikt w Poznaniu takiej nie ma!
Wakacje trwajcie dalej!
Kasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz