niedziela, 17 września 2023

Dokładnie tego się spodziewałam! „Sen nocy letniej” w Teatrze Nowym


100 - lecie Teatru Nowego. Tekst Szekspira. Mający opinię prowokatora i skandalisty reżyser Jan Klata. Czołowi aktorzy Nowego. To składowe „Snu nocy letniej”.

Już po przedpremierowych pokazach w czerwcu spektakl wywoływał skrajane emocje – budził zachwyt lub ogromne niezadowolenie. Wszystko dlatego, że niektórzy spodziewali się baśniowej lekkiej sztuki, natomiast Klata zaserwował m. in. sceny zbiorowego „badania per rectum”, oddawanie moczu na śpiącą kochankę (jako dowód wzgardy dla niej) i zabawy oślim przyrodzeniem.

Reż. Jan Klata 

Odpowiadając na pojawiające się już na starcie w przestrzeni publicznej zarzuty, Piotr Kruszczyński (dyrektor Nowego) polecał lekturę książki prof. Jerzego Limona „Szekspir bez cenzury”, gdzie, według niego, znaleźć można prawdziwy obraz teatru elżbietańskiego, do którego wiernie nawiązuje Jan Klata. Zgadzam się na pewno z tym, że Teatr Szekspira był w istocie pełen zmysłowości, w tym także bardzo śmiałych skojarzeń erotycznych. To nie wymysł reżysera, lecz wierność intencjom autora. Jednych będzie więc to oburzać, inni uznają to za reżyserską wizję wpisującą się w sztukę, która ma przede wszystkim prowokować.

Dyrektor Piotr Kruszczyński 

Reżyser pokazał ateński las, w którym roi się od polskich przywar, uprzedzeń: wyśmiał przesadną poprawność, pokazał mężczyzn szukających miejsca w świecie należącym dziś do kobiet, wypunktował powierzchowność relacji, instagramowy sposób prezentacji siebie, groteskowość relacji intymnych, służbowych.

Dramat zainscenizowany został w sposób charakterystyczny dla Klaty: w estetyce mrocznego disco, w której imponujące, budowane na scenie obrazy łączą się z eksplozywnymi projekcjami i muzyką pop. Sugestywna scenografia Justyny Łagowskiej, w której ściany wyklejone są napisami inspirowanymi wyrażającymi kobiecy gniew hasłami towarzyszącymi ruchowi #metoo, zapowiada, co zobaczymy na scenie: ten „Sen nocy letniej” nie jest błahą opowiastką o miłości i niewinnych duszkach, a historią okrutnych nadużyć i legitymizowanej przez patriarchalny porządek przemocy wobec kobiet. Sugeruje to już pierwsza po prologu scena, w której ubrani w garnitury reprezentanci starszego pokolenia bohaterów dramatu – ateński książę Tezeusz (Ildefons Stachowiak) oraz Egeusz (Waldemar Szczepaniak), ojciec Hermii (Marta Herman) – dosłownie trzymają na smyczy półnagich i upokorzonych młodych: Hermię, Helenę (Julia Rybakowska), Lizandra (Andrzej Niemyt) i Demetriusza (Adam Machalica), sprawując nad nimi fizyczną władzę i decydując o ich przyszłych losach. Chwilę później rzekomo zakochany Lizander okrutnie gwałci Hermię, by następnie porzucić ją dla kolejnej swojej ofiary – dzięki charakteryzacji niemal nieodróżnialnej od poprzedniej, zdezindywidualizowanej i wymiennej – Heleny. Co ciekawe bohater nie ponosi za gwałt żadnej kary, życie toczy się dalej, jak w przeważającej liczbie spraw o gwałt współcześnie.

zdjęcie Teatr Nowy 

Ważnym wątkiem jest metateatralny prolog, wykorzystujący włączony w dramat Szekspira motyw amatorskiej trupy teatralnej ateńskich rzemieślników przygotowujących spektakl o Piramie i Tyzbe. Ateńscy amatorzy noszą autentyczne imiona grających ich aktorów Teatru Nowego (Janusz Andrzejewski, Łukasz Chrzuszcz, Michał Kocurek, Dariusz Pieróg, Dawid Ptak, Jan Romanowski), którzy – ubrani w piżamowe kombinezony – przypominają zwierzęta z kreskówek. Ich rozmowy na temat procesu powstawania spektaklu są parodią nowych modeli pracy: włączających, demokratyzujących i upodmiotawiających wszystkie osoby uczestniczące w danym projekcie. Zgodnie z duchem tekstu Szekspira efekt pracy czeladników prowadzi do powstania słabego artystycznie spektaklu. Jedno jest pewne – to właśnie ten wątek wywoływał salwy śmiechu, jednocześnie wbijając widzowi szpilkę.

zdjęcie z próby - Teatr Nowy 

Warto przyjrzeć się też postaci Puka rozbitego na kilka postaci granych przez Michała Grudzińskiego, Łukasza Schmidta i Bartosza Włodarczyka. Przedstawiony jako postać diaboliczna, z bladą i groźną twarzą Jokera. Działają oni w służbie innej, bardziej wpływowej grupy: świty Tytanii (Antonina Choroszy), będącej raczej wiedźmą niż wróżką i Oberona (Ildefons Stachowiak). To bohaterowie, którzy dla własnej rozrywki mieszają ludziom w głowach i oddają się ich kosztem perwersyjnym praktykom seksualnym. Dwór posłusznych im duszków (Karolina Głąb – Groszek, Małgorzata Łodej - Stachowaiak - Gorczyczka, Olga Lisiecka - Pyłek oraz Weronika Asińska – Pajęczynka) przypomina przerysowane, przedstawione jako demoniczne środowisko queerowe: androgyniczne postaci, ubrane w skórzano - lateksowe stroje jak z sex shopu, z poszarzałymi twarzami snują się po scenie niczym zombie, jakby w transie (a czasem – w spazmatycznym tańcu) poszukując kolejnych erotycznych zabawek. Z pewnością to sceny, które nie wszystkim się podobały. A na pewno wywołały kontrowersje. Jak sceny z osłem z ogromnym przyrodzeniem (wiszącym nad sceną, czy odgrywanym przez Pieróga).

zdjęcie Teatr Nowy 

Spektakl kończy monolog Puka - wygłaszany z towarzyszeniem niepokojących dźwięków na tle projekcji przedstawiającej ogień - nie rozładowuje napięcia. Chociaż zapewnia, że całe zło, które wydarzyło się na scenie, można uznać za sen, nie jest przekonujący. Wyproszone oklaski, do których namawia się w nieskończoność, budząc coraz większą grozę. Miłość nie wygrywa. A prawda? Chyba też nie.

 „Sen nocy letniej” nazwałabym spektaklem, który tekst Szekspira wykorzystuje do stworzenia zupełnie czegoś nowego. To spektakl, którego jednak się spodziewałam, wiedząc, kto go reżyseruje.



Zawsze powtarzam moim uczniom, że mogą krytykować i nienawidzić każdą książkę, ale tylko pod warunkiem jej przeczytania.. Tak samo jest z teatrem – możesz skrytykować spektakl Teatru Nowego tylko wtedy, jeśli go obejrzałeś. Bez uprzedzeń, polityki, stereotypów. Tyle i … aż tyle.

 

Kasia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz