Narratologia
jako sposób do zrozumienia współczesnej kultury popularnej, współczesnych
mediów, reklamy. Jak może przysłużyć się nauczycielowi, nie tylko humaniście?
Pamiętam
jak moja nauczycielka od matematyki w szkole podstawowej mówiła: „Mów, co
robisz!” do osoby liczącej zadanie na
tablicy. I rzeczywiście w klasie słychać było nieśmiały głos:
-
Sprowadzam do wspólnego mianownika… wspólnym mianownikiem będzie 20…teraz… 20
podzielone na 4 równa się 5 razy licznik - razy 2 równa się 10 plus… Dodaję liczniki, to będzie….Wyłączam całości… to
będzie…
Klasa
z opuszczonymi głowami liczyła w zeszytach, głos był dla nich jako instrukcja
lub jak kontrola pomysłu obliczeń. Taki rodzaj bezpieczeństwa, utrwalanie
terminów i kolejności działań. Zwyczaj, który z czasem stał się automatyczną
potrzebą.
Dziś
sama stosuję taki zwyczaj komentowania działań polonistycznych na tablicy.
-
Mówimy na głos, jakby do siebie, co po kolei robimy!
-
Sprawdzam, czy to jest wyraz podstawowy, czy pochodny… Szukam wyrazu
pochodnego, to jest… Oddzielam temat słowotwórczy od formantu. Nazywam formant,
to jest przyrostek…Sprawdzam, czy są oboczności, w tym celu porównuję wyraz
podstawowy i pochodny… Zapisuję głoskę pierwotną, a potem zapisuję głoskę, na
która się wymieniła. Tworzę znaczenie słowotwórcze, wykorzystując wyraz
podstawowy…
Narratologia
Pawła Tkaczyka to nie tylko instrukcja pisania, tworzenia ciekawych opowieści,
to nie tylko porady jak rozumieć język mediów, reklamy, to dla mnie potwierdzenie
tego, jak ważna w procesie nauki jest narracja.
Jeżeli
weźmiemy wymieniony przez mnie przykład pracy na lekcji z treściami
słowotwórczymi, to zobaczymy, jak można utrwalić w pamięci mechanizm
powstawania wyrazów a jednocześnie zmusić do myślenia problemowego. Opowiadam
taką oto krótką historię:
Pewnego
dnia starszy pan, siedząc jak co wieczór na swoim ulubionym fotelu, usłyszał
pukanie do drzwi. Z niezadowoleniem oderwał się od swojej wieczornej lektury i
powoli podszedł do drzwi. Spojrzał przez wizjer. Uchylił powoli drzwi i
zobaczył na swoim progu małego raka, właściwie raczka, który wznosił szczypce
do góry i rozpaczliwie wył… Wycie raczka mocno zapadło mu w pamięć…
Czy
jest możliwe, że słowo wycieraczka tak właśnie powstało?
Taka
historia jest całkowicie prowokacyjna i ma zmusić uczniów do myślenia, a w
efekcie doprowadzić do wniosku, z którego wynika, ze rzecz nazywana wycieraczką pochodzi od słowa wycierać, a nie od dwóch słów
podstawowych wyć i rak.
Od
takiej analizy łatwo jest przejść do innych słów, z którymi można się w ten
sposób pobawić, udowadniając za każdym razem, że proces powstawania wyrazów rządzi
się swoimi prawami.
Narracja
rządzi!
Małgosia
Podobną tematykę poruszałyśmy przy
proponowaniu wykorzystania storytellingu na lekcji.
https://lubimyuczyc.blogspot.com/2016/12/moje-miasteczko-pomys-na-storytelling-w.htmlhttps://lubimyuczyc.blogspot.com/2016/03/storytelling-opowiadanie-historii.html
https://lubimyuczyc.blogspot.com/2017/01/dixit-trening-naszej-pomysowosci-i.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz