Kasia:
Bardzo ucieszyłam się z zaproszenia na najnowszą premierę Teatru Polskiego „Myśli nowoczesnego Polaka - Roman Dmowski (nieautoryzowana biografia)”. Byłam
ciekawa reżyserskiej wizji spektaklu o tak kontrowersyjnej postaci, jaką
niewątpliwie był Dmowski.
Małgosia:
Tym bardziej, że Maciej Nowak zaufał Grzegorzowi Laszukowi, dla którego był to
debiut w teatrze repertuarowym. Do tej pory znany był z teatru alternatywnego,
prowadząc Komunę Warszawa – parateatralny kolektyw zainteresowany zmianą
rzeczywistości przez sztukę i angażujący się w działalność społeczną. Laszuk
otwiera się na innych artystów, tworząc najważniejszą poszukującą scenę
niezależną stolicy. Gości czołowe nazwiska polskiego teatru i tańca oraz
debiutujących twórców.
Kasia:
Nie mogłam doczekać się spektaklu z jeszcze jednego powodu. Twórcy zapowiadali,
że w spektaklu losy Dmowskiego łączą się z postacią Hannah Arendt. Pamiętam,
jakie wrażenie na studiach wywarła na mnie jej książka „Eichmann w Jerozolimie.
Rzecz o banalności zła”. Arendt mówi w niej o małych ludziach, którzy sieją
zło. Zamykają się przed światem, żeby czuć się bezpiecznie. Im większe urazy,
tym większa ambicja i pragnienie władzy, stworzenia zamkniętego,
uporządkowanego świata, w którym nie będzie żadnej niepewności. Czy taki był
Roman Dmowski?
Małgosia:
Twórcy sugestywnie przekonują nas, że taki właśnie był, dobierając do spektaklu
te wydarzenia z życia, które uzasadniają jego kompleksy i te, które pokazują
fobie, lęki. Kasia: Rys charakterologiczny, który znamy z opisu Eichmanna w
książce Arendt, idealnie pasuje do Romana Dmowskiego - to równie banalna
postać, która poprzez swoją działalność polityczną stara się odreagować
kompleksy, trudne dzieciństwo.
Małgosia:
Na pewno po spektaklu czułam w sobie chęć sięgnięcia do informacji o bohaterze.
Z samego przedstawienia wyłania się Dmowski – zfrustrowany, przeżywający
ciężkie dzieciństwo, chłopiec tylko raz w życiu pochwalony przez swojego ojca,
mający dziwne relacje z matką, antysemita, wróg mniejszości narodowych.
Kasia:
Spektakl daje zresztą wskazówki, gdzie takich informacji szukać. Wyświetlane są
wspomnienia polityka Jędrzeja Giertycha, zapiski z jego rozmów. Są listy.
Małgosia:
Reżyser przyznał, że po lekturze „Myśli nowoczesnego Polaka” zaczął uważać
Dmowskiego za osobę, która „nie dostrzega, że czyni zło, że poniża ludzi i robi
to z najgłębszym przekonaniem, że jest to dobre”. Zgodnie z tym myśleniem,
kontekst Arendt jest strzałem w dziesiątkę.
Kasia:
Przede wszystkim Dmowski szukał poczucia mocy w dominacji nad innymi ludźmi lub
fantazjach o wielkiej Polsce.
Małgosia:
Nie można zapomnieć, że do dziś wielu uważa go za wybitnego polityka. Za jego
największe osiągnięcie uważa się szefowanie Komitetowi Narodowemu Polskiemu na
konferencji pokojowej w Paryżu, gdy ustalano granice II RP.
Kasia:
Istotną rolę w spektaklu odgrywa idea wysadzenia stojącego w Warszawie pomnika
Romana Dmowskiego. W spektaklu grupa młodych ludzi wysadza pomnik Dmowskiego za
pomocą sił duchowych. Ale robią to też trochę dla niego – żeby uwolnić
Dmowskiego ze skamienienia, w które popadł razem z dużą częścią społeczeństwa
przywiązaną do wizji idealnej Polski, która jest wytworem historycznych
fantazji rodem z Sienkiewicza.
Małgosia:
Na uwagę zasługuje próba zdefiniowania współczesnego patriotyzmu, w drugiej
części spektaklu. Gorzka ta definicja. Pełna szyderstwa z naszych narodowych
romantyzmów i podsumowana kiczem stadionowych braterstw. Przeglądnęłyśmy się
jak w zwierciadle.
Kasia:
Wszystko jednak wzbudza historyczne wątpliwości i myślę, że właśnie dlatego
stał się on bohaterem tej niebanalnej sztuki.
Małgosia:
Laszuk zapowiadał, że „Ten spektakl to coś więcej niż przedstawienie teatralne.
To mroczny musical”.
Kasia:
Elektryczne gitary, saksofon, trąbki, mocne światła stroboskopowe, miksowana
muzyka, efekty wizualne, wykorzystanie filmu…. Dużo tego.
Małgosia:
Po spektaklu zastanawiałam się, czy to wszystko ma swoje uzasadnienie…
Kasia:
Dzięki temu na pewno spektakl daje uczucie zmęczenia, przygniecenia. Nie chodzi
tu jednak o znudzenie, czy brak zainteresowania, Ciężka muzyka, hałas, mocne
światło i kontrowersyjny Dmowski - to jednak jakoś się łączy.
Małgosia:
Spektakl był z całą pewnością podporządkowany pewnej dyscyplinie rytmicznej,
inscenizacyjnej, aktorskiej.
Kasia:
Moim zdaniem Monika Roszko, Anna Wojnarowska, Jakub Papuga i Paweł Siwiak mogą
zameldować wykonanie zadania. Byli autentyczni, najbardziej w scenach
„powtarzających się”, swoje kwestie momentami wyrzucali z siebie jak roboty, co
dało ciekawy efekt.
Małgosia:
Czuło się niejednokrotnie ironię, drwinę, obrzydzenie wobec postaw Dmowskiego.
Natomiast głos reżysera zza sceny był tym bezpośrednim, otwartym krytykiem
nacjonalizmu. Warto dodać, że na potrzeby spektaklu twórcy nagrali krótką
adaptację filmową książki Dmowskiego „Dziedzictwo”. To pastisz czarno-białych
filmów z początku XX wieku i ośmieszenie poglądów Dmowskiego.
Kasia:
Trzeba wspomnieć o Bartku Rączkowskim odpowiedzialnym za muzykę, Adrianie
Cognacu i Magdalenie Mosiewicz – twórcach elementów video, czy Karolinie
Gębskiej – reżyserce świateł. Dzięki tym osobom spektakl nabrał wyjątkowego
charakteru.
Małgosia:
Podsumowując: Spektakl nie jest dla wszystkich. Jest dla ludzi myślących,
poszukujących nowego spojrzenia na historię… A może właśnie, dla wszystkich,
którym trzeba hiperboli, by dojrzeli problem nietolerancji.
Kasia:
Premiera odbyła się nieprzypadkowo 11 listopada – każdy Polak powinien znać
historię swojego kraju. Nie ważne, czy się z nią zgadza, czy nie.
Małgosia:
Rozejrzyjmy się. Czy nie stoją obok, zakompleksieni, zagłuszający swoje
słabości Dmowscy…
Zdjęcia: Teatr Polski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz