Norma Jaene Mortenson zgodziła
się w 1955 roku na reportaż fotograficzny.
Ed Feingersh miał towarzyszyć jej przez 4 dni w Nowym Yorku i robic zdjęcia.
Rano
powitał poważna kobietę w dwa razy
wiekszym płaszczu, która niczym nie wyrózniała się z otoczenia. Odnalazła
zejście do stacji metra, kupiła bilet i
weszła do pustawego wagonu. Metro
ruszyło a fotograf pstrykał czarno-białe zdjęcia. Norma doskonale wtopiła się w
nowojorskie tło. Nikt jej nie obserwował, nikt dostrzegł nikogo niezwykłego w tej sylwetce.
Kiedy po jakimś czasie pojazd
zatrzymał się na własciwym przystanku, kobieta wyszła i przemierzając długi
podziemny korytarz, przeistoczyła się na oczach fotografa i w oku aparatu w
kogoś zupełnie innego. Wyprostowała się, podniosła i odchyliła duży kołnierz,
zacisnęła pasek płaszcza a jej długie nogi wysunęły się na zewnątrz i zaczęły
charakterystycznie balansować z prawej na lewą, z lewej na prawą. Potrząsnęła
włosami, przymrużyła oczy, oblizała usta, wyciagajac z nich czerwień i rozchyliła
wargi w uśmiechu. Ludzie natychmiast zaczęli ogladać się za zmysłową postacią.
Ed Feingersh już wiedział kogo w tym
momencie fotografuje. Przed nim stała Marilin Monroe.
Małgosia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz