Piosenka
o paradoksie miłości...
Ten
głos Grażyny Łobaszewskiej, którego nigdy nikt nie zastąpi i który stworzony
jest do takich piosenek jak „Brzydcy”. Czy uwierzylibyśmy wokalistce o głosie
skowronka i finezyjnych ozdobnikach między frazami? Nie.
Ten
tekst wymaga dojrzałości – tej ludzkiej i głosowej.
Brzydka ona, brzydki on
Mała stacja, kiepski
bar
A oni przytuleni, jakoś
niezwykle tak
Jakby się miał utlenić
nagle świat
I gdzieś w jeziorach
źrenic
światła na tysiąc par
W czterech słońcach żar
Gdzieś tu chyba zakpił
los
Ona brzydka, brzydki on
A taka ładna miłość, aż
nierealna wręcz
Tak jakby ich spowiła
tęcza tęcz
I wszechobecna siła
Tchnęła najczystszy ton
Tkliwy serca dzwon
Nie mów do mnie często
zbyt
"Wyglądasz dziś
jak nikt"
Jakoś nie bawi mnie już
wcale
Ten banalny sznyt
Ja ci odpowiem szczerze
Uprzejmie wierze, lecz
nie w tym rzecz
Brzydka ona, brzydki on
A taka ładna miłość
Mała stacja, kiepski
bar
Brzydka ona, brzydki on
A taka ładna miłość
Brzydka ona, brzydki on
To nie w tym rzecz
Nie w tym rzecz
Sł: Jan Wołek
Muz: Krzysztof
Ścierański
Kocham
ten tekst za metaforę „utlenić nagle świat”, ale także za mniej oryginalne „w
jeziorach źrenic”, „tęcza tęcz” i za podkreślenie prawa człowieka do miłości. W
czasach wszechogarniającej nas tendencji do poprawiania, retuszowania ta
piosenka jest jak pean miłości ponad wszystko, pomimo wszystko.
Małgosia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz