Kasia:
Kolejny raz Teatr Muzyczny udowodnił, że zna się na swojej robocie! Tym razem
sięgnął po popkulturowy klasyk - słynny broadwayowski „Nine”. To musical
Arthura Kopita (libretto) i Maury Yestona (muzyka i słowa piosenek) inspirowany
filmami „Osiem i pół”, „Miasto kobiet” i „Casanova” a poniekąd także biografią
włoskiego reżysera.
Małgosia:
Polską wersję musicalu z 1982 roku przygotował Jacek Mikołajczyk, którego
chwaliłyśmy już przy okazji „Zakonnicy w przebraniu”.
Kasia:
Tym razem zupełnie inna historia. Podczas spektaklu szepnęłam Ci na ucho, że
mamy do czynienia ze swego rodzaju psychoanalizą, emocje głównego bohatera
rozłożone są na czynniki pierwsze.
Małgosia:
Fabularnie główny bohater - Guido Contini, znany włoski reżyser filmowy i
celebryta, w przeddzień 40. urodzin staje twarzą w twarz z kryzysem wieku
średniego. Chce nakręcić nowy film, ale nie ma na niego pomysłu. W dodatku,
jego żona Luisa, była aktorka, zastanawia się nad porzuceniem męża. Na
horyzoncie pojawiają się inne kobiety: kochanka Carla Albanese, muza Claudia
Nardi i producentka jego filmu La Fleur, które w głowie Guida mieszają się ze
wspomnieniami jego czułej i kochającej matki oraz tajemniczej prostytutki
Saraghiny.
Kasia:
Spektakl zdecydowanie należy do kobiet – Anity Steciuk (Luisa), Sylwii
Różyckiej (Carla), Anny Lasoty (Claudia), Joanny Horodko (matka), Małgorzaty
Chruściel (Sarghina).
Małgosia:
Dobrze bohaterowi pośród tych pięknych kobiecych sylwetek. Ta proporcja robi
się niemalże symboliczna. Artystę stworzyły kobiety, towarzyszyły mu,
inspirowały. Bez nich nie byłoby sztuki (sic!).
Kasia:
Rewelacyjna była Barbara Melzer w roli
Liliane La Fleur. Aktorka wykreowała postać charakterystyczną, zapadającą w
pamięć. Jej maniera w mówieniu nie była przesadzona, a kabaretowa gra z publicznością
nie zaburzyła fabuły musicalu.
Małgosia:
Uwielbiam Barbarę Melcer od „Metra” Józefowicza i cieszę się, żejej
profesjonalizm i talent jest tak doceniany.
Kasia:
Męskie role są dwie – 40-letniego bohatera zagrał Damian Aleksander –
doświadczony aktor musicalowy, który kolejny raz nie zawiódł, 9-latka z kolei
trochę nieśmiały Maksymilina Dinos. Na
początku trochę żałowałam, że w głównej roli nie zobaczymy Radosława Elisa –
byłam ciekawa tej kreacji. Może to okazja, by obejrzeć spektakl jeszcze raz?
Małgosia:
Strona muzyczna spektaklu mnie zachwyciła. To materiał dla mnie zupełnie nowy,
nie znałam wcześniej kompozycji, a czułam, że się zakochuję w tych piosenkach.
Warstwa muzyczna musicalu zawierała motywy włoskie, francuskie, nie zapomina o
typowych brodwayowskich songach. Znamy piosenki - evergreeny pochodzące z
musicali („ Memory” z „Kotów”, „If I
Were Rich Man” ze „Skrzypka na dachu”), piosenki z „NINE” mają szansę
na taką popularność. Wykonania były wzruszające i zabawne. Cudowny glos Damiana
Aleksandra, podkreślający duszę małego chłopca, trochę zagubionego, trochę
nonszalanckiego.
Kasia:
Nie byłybyśmy sobą, gdybyśmy nie wspomniały o scenografii (charakterystycznym
elementem jest na pewno wanna) i kostiumach. Kolejny raz Teatr Muzyczny doskonale
poradził sobie z ograniczoną przestrzenią małej sceny i dość niekorzystnymi
warunkami lokalowymi.
Małgosia:
Uniwersalność scenicznej przestrzeni to atut tego spektaklu.
Kasia:
Mariusz Napierała w rewelacyjny sposób wykorzystał każdy centymetr powierzchni,
by przenieść nas do SPA, na plażę, na plan filmowy czy do mieszkania bohatera.
I na dodatek stworzył miejsce dla nawet kilkunastu tańczących aktorów!
Małgosia:
Na oklaski zasługuje i choreografia Pauliny Andrzejewskiej, jak i kostiumy
Agaty Uchman. Wszystko w klimacie włoskiego kina z lat 60. Jest dużo przepychu,
koloru, cyrkowej inspiracji.
Kasia:
W pamięć zapadła mi żółta sukienka Claudii, skromna garsonka Luisy i oczywiście
seksowna stylizacja Sarghiny.
Małgosia:
Właśnie! Warto wspomnieć, że choć w musicalu nie brakuje erotyzmu, nie jest on
w żaden sposób wulgarny. Carla czy Sarghina i owszem ociekają zmysłowością, ale
robią to w sposób niegorszący, wyczuwają odpowiednią granicę. A kostium jest
tak doskonałą częścią bohatera, że nie
mamy wrażenia przebieranki, tylko drugiej skóry aktora.
Kasia:
„Nine” to widowisko wizualne, intensywne, pełne barw i dobrej energii.
Małgosia:
Ale nie pozbawione gorzkiej refleksji
nad kondycją artysty, ruletką natchnienia. Niesamowity zespół, wzruszające songi, piękne wykonanie.
Kasia:
Do Muzycznego chce się wracać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz