niedziela, 26 sierpnia 2018

„Goła baba” Joanny Szczepkowskiej w ramach akcji #Teatrnawolnym



„Rozbieram się do goła na smutno i wesoło
w warunkach klimatycznych upalnych i arktycznych - dojazd własny.”

„Taki teatr, jakie czasy”. Doskonale widać to po obejrzeniu monodramu Szczepkowskiej.



Mamy tutaj do czynienia z dwiema kobietami – „kobietą z parasolką” – delikatną, wysublimowaną, która „gra na ciszy”, a jednocześnie czuje się przegrana w walce o pozycję w kulturalnym świecie. Publiczność w milczeniu wysłuchuje jej rozważań o parasolkach, jej problemach, powolnym zapomnieniu. Widz słucha, ale… trochę zaczyna się nudzić, irytować. To celowe działanie. Za chwilę bowiem na scenę wkracza bezpretensjonalna „goła baba”. Zaczynają się salwy śmiechu, każdy niecierpliwi się, kiedy w końcu nastąpi obiecane „rozebranie się do goła”. Żarty są rubaszne, gagi przewidywalne. W ostatniej scenie składa swoje rzeczy do plastikowej torby, ściąga ubranie i nagle spod szpecącego, pogrubiającego kostiumu wyłania się eteryczna i cicha kobieta z parasolką. W ciszy wychodzi.



Monodram tak naprawdę pokazuje czasy, w jakich żyjemy – ludzie nastawieni są na tanią rozrywkę, na sztukę „łatwą i przyjemną”, jarmarczną, dowcipną. Masowo oglądamy filmiki na Youtube, oglądamy kolorowe czasopisma. Według Szczepkowskiej sztuka (ta prawdziwa) wymaga skupienia, zaangażowania, wysiłku intelektualnego i… cierpliwości. Aktorzy z kolei zaczynają „chałturzyć”, występować w kiepskich serialach, reklamach. Bo tylko tak zarobią, bo tylko w ten sposób osiągną popularność.

Monodram to przede wszystkim zestawienie sztuki przeintelektualizowanej, trudnej w odbiorze oraz łatwej i lekkiej sztuki dla mas. Pierwszą artysta uprawia z potrzeby serca, drugą – dla pieniędzy.„Goła baba” to więc raczej tragikomedia (choć reklamowana jest jako monokomedia) – „golizna” sprzedaje się na scenie, ale to my, widzowie, tego chcemy….



Joanna Szczepkowska uwodziła na scenie każdym słowem, gestem, ruchem. W obu odsłonach. To przecież aktorka z najwyższej półki, a o tym, że spektakl warto obejrzeć może świadczyć choćby fakt, że Szczepkowska nieprzerwanie gra w nim od 1997 roku, wystawiony był też w Teatrze Telewizji. Dobra sztuka  zawsze pozostaje aktualna.


Dziedziniec Placu Kolegiackiego, mimo chłodu i wiatru, znów okazał się bardzo klimatyczny. Dziękuję również Bartkowi za obecność, uwagi (również te krytyczne) o sztuce, nowy punkt widzenia.

Brawo dla Poznania za całą akcję #Teatrnawolnym!

Kasia




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz