Poznań, 8 września 2018 roku
Droga Kasiu,
nie mogłaś dopuścić, bym szła
przez życie, nie widząc tego spektaklu. Rzeczywiście byłaby to ogromna strata,
bo spektakl „Życie to nie teatr…” Teatru
Nowego to esencja stylu zespołu z ul. Dąbrowskiego.
To prawda, co piszesz. Widać jak
wieloletnia praca Nowego nad formułą promuzyczną teatru przyniosła oczekiwane
efekty. Ten spektakl to nie tylko podróż w czasie do premier muzycznych Nowego,
to hołd dla wspaniałych piosenek Satanowskiego i ich wykonań. Widać jak aktorzy
kochają te utwory, jak identyfikują się z
ich przesłaniem, jak bawią się interpretacją. Właściwie żadna z piosenek
nie była zbyteczna ani przeciętna. Mamy w tym zestawie poważne songi, hymny
pokoleniowe, piosenki - igraszki i
zabawki. Wszystkie oryginalne jak
ich wykonawcy.
Chciałabyś zapewne, żebym kogoś
wyróżniła. Nie mogę. Daniela Popławska z ogromnym dystansem do samej siebie.
Antonina Choroszy skupiona, skoncentrowana. Andrzej Lejborek – bard od
urodzenia. Michał Kocurek taki wzruszający w „Piosence psa”. Karolina Głąb -
świetna parodystka. Paweł Binkowski taki mocny w przekazie. I mój ulubiony Mateusz
Ławrynowicz, który z takim otwarciem szukał kontaktu wzrokowego z widzami i z
uśmiechem przyjmował oklaski.
Wspaniała orkiestra. Nawet Jacek Piskorz ze swoim cicho-glośnym odliczaniem
robił atmosferę tego spektaklu. Nie, ja
nie jestem obiektywna, jak się kocha piosenkę, aktorów i Nowy, cóż można
napisać.
Kasiu, jak dobrze, że pomyślałaś
o mnie, nie miałaś litości na moim wrześniowym czasem i przekonałaś do dotarcia
na Dąbrowskiego. Zaraz, co napisałyśmy ostatnio… że teatr to terapia na
problemy młodzieży… Ten wieczór to była terapia dla mnie oczywista… Dzięki…
Pozdrawiam
Małgosia
List Kasi (po styczniowym spektaklu):
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz