niedziela, 22 października 2023

„Siostry!” w Teatrze Nowym - subiektywna recenzja

 

Spektakl „Siostry!” w reżyserii dyrektora Teatru Nowego Piotra Kruszczyńskiego to dowód na to, że dzieła wybitne aktualne są w każdym miejscu i czasie.

Głównymi bohaterkami „Sióstr!” na podstawie dramatu Czechowa „Trzy siostry” są Irina (Malwina Goehs), Masza (Marta Herman) i Olga (przejmująca Edyta Łukaszewicz). Każda z nich przeżywa własny dramat, a świat, w którym przyszło im żyć, jest nie do zniesienia. Wszystkie mieszkają w jednym domu i za wszelką cenę próbują się stąd wyrwać. Jednym z lokatorów jest również brat Andrzej (Łukasz Schmidt), ponad wszystko kochający swoją żonę Nataszę (Oliwia Nazimek). I to właśnie ona odegra ważną rolę w tej historii. Uwagę przykuwa Tuzenbach (Hubert Miłkowski), osoba transpłciowa, będąca w związku z najmłodszą z sióstr, Iriną. Obserwacja tych wszystkich bohaterów, ich zachowań i kolejnych wyborów to pretekst do dyskusji na temat patriarchatu, feminizmu, kreowaniu nowych hierarchii oraz ewolucji podziału ról społecznych ze względu na płeć.


Spektakl to przede wszystkim zapadające w pamięć kreacje aktorskie. Edyta Łukaszewska jako Olga z pozoru emanuje spokojem, ale widać w niej poczucie bezradności i strachu przed demonami przeszłości. Marta Herman w roli Mszy przyciąga wzrok pozorną pewnością siebie, jednocześnie idealnie pozwala widzowi odczuć dramat, jaki przeżywa w związku z nieszczęśliwym zakochaniem i beznadziejnym małżeństwem.

Malina Goehs z kolei ukazała Irinę jako zagubioną osobę, która z jednej strony kreuje się na wyzwoloną feministkę, z drugiej potrzebuje bliskości, ciepła, zrozumienia. Kluczowym momentem ukazującym jej postać jest scena z książkami, w której musi zadecydować, co dalej z Tuzenbachem (Miłkowski) - postacią najbardziej tragiczną, rozdartą między dwoma światami, niepotrafiącą odnaleźć się w żadnym z nich.


Aktorstwo na wysokim poziomie zaprezentował Łukasz Schmidt w roli Andrzeja, samotnego, zdominowanego przez żonę niedocenionego mężczyzny, na co dzień obcującego z niestabilną Nataszą, co idealnie pokazała grająca ją Oliwia Nazimek. Zbigniew Grochal jako Wierszynin grał pewnie, naturalnie, jakby ta rola była dla niego stworzona. Warto też wspomnieć o przezabawnej, fantastycznej Annie Langner, a także tragikomicznej i dopracowanej w najdrobniejszym szczególe kreacji Janusza Andrzejewskiego.

Za bardzo ascetyczną scenografię odpowiedzialni byli Piotr Kruszczyński oraz Lidia Stachowska. Na scenie niewiele, dzięki czemu widz mógł się skupić przede wszystkim na poszczególnych postaciach. Widzimy w zasadzie tylko pomieszczenie oraz drzwi po prawej i lewej stronie, przez które przechodzą kolejne osoby. Na środku umieszczono duży ekran, na którym co jakiś czas wyświetlane są monologi poszczególnych bohaterów, dopełniające obraz psychologiczny postaci. Moją uwagę przykuwały niepozorne baloniki, które tkwią w bezruchu, ale wraz z rozwojem sztuki pękają, znikają (odlatują), to znów się pojawiają, przemieszczają się w porządku, ale zazwyczaj w chaosie. Tak samo jak bohaterowie dramatu, z których powoli schodzi powietrze, którzy pękają, zaczynają się otwierać.



Totalnie inna jest scenograficzna odsłona epilogu, którą można uznać za pomost do innego spektaklu Nowego - „Wiśniowego sadu”. Niezwykle klimatyczna i zapadająca w pamięć okazała się również muzyka autorstwa Pawła Dampca.


„Siostry!” to spektakl niestandardowy i na wskroś współczesny. Tekst Czechowa posłużył twórcom do stworzenia zupełnie nowej sztuki, w której najważniejsi są bohaterowie z ich problemami, przeszłością, brakiem zrozumienia.


W końcu po twórczość Czechowa chętnie sięgają twórcy na całym świecie. Dramaturg bowiem przenikliwą i ponadczasową analizą tragikomizmu wpisanego w ludzki los jest ciągle aktualny, czego ten spektakl jest dowodem.

Kasia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz