wtorek, 22 sierpnia 2017

„Ostatnia rodzina”. Ile trzeba zapłacić za geniusz?

Małgosia: Ten temat interesuje mnie od dawna. Geniusz. Był „Amadeusz” Milosza Formana, niedawno „Bogowie” Łukasza Pawlikowskiego – zupełnie inne spojrzenie na genialnego człowieka. I w końcu „Ostatnia rodzina” Jana P. Matuszyńskiego o genialnych Beksińskich.

Kasia:  Nie tak dawno również film o Skłodowskiej – Curie w reżyserii Marie Noelle. Różnie się mówi o „Ostatniej rodzinie”, że młody reżyser wypłynął na kontrowersyjnych Beksińskich, że mamy do czynienia z obrazem udręczonej rodziny, że sylwetki przerysowane, że ważne wątki pominięte.

Małgosia: No cóż. Ja  nie usiadłam do tego filmu, by recenzować i oceniać, raczej by zobaczyć, jak problem genialnego twórcy został przedstawiony i co mi to wnosi do moich przemyśleń o cenie geniuszu.


Kasia: Akcja filmu obejmuje około 28 lat, od przeprowadzki Beksińskich z Sanoka do Warszawy aż do śmierci Zdzisława Beksińskiego.  Główna rzecz, jaką wiemy o tej rodzinie, to  bowiem jej śmierć. Najpierw umarły babcie. Potem Zofia Beksińska – na serce. 11 grudnia 1999 r. Tomek sam zapowiedział swoje odejście w nocnej audycji „Trójka pod Księżycem”. 21 lutego 2005 r. Zdzisław ginie pod ciosami noża.

Małgosia: Obserwujemy też wywiad - rzekę jaki prowadzi marszand Piotr Dmochowski ze Zdzisławem Beksińskim, a upływ czasu sygnalizują nam narzędzia w ręku malarza. Zafascynowany fotografią przerzuca się na kamerę i rejestruje wszystko. Mam wrażenie, że Beksiński filmując swoje życie ucieka od codzienności, tworzy reality show, zostawiając „coś” dla potomności. Mamy film w filmie. Warto dodać, że choć to nie było tak mocno przedstawione, Zdzisław Beksiński pracował także tworząc grafikę komputerową.



Kasia: Silną stroną filmu są kreacje aktorów…


Małgosia: Moim zdaniem one nie mogły być mdłe, ostrożne i bezpieczne. Jest w Beksińskim Andrzeja Seweryna trochę kabotyństwa, dziwactwa. Jest w Tomku Dawida Ogrodnika szczypta schizofrenii, maniakalności.



Kasia: To taki Jekyll i Hyde jednocześnie. Cierpi, bo nie umie żyć pomiędzy tymi biegunami, w dwoistym świecie. Na tym polega jego romantyczna choroba. Ale w tych kreacjach dostrzegam także wrażliwość i kreatywność odgrywanych twórców. Beksiński skarży się na wysokie ciśnienie, a obrazy suszy suszarką do włosów. Normalność czy dziwactwo? Wielkie wrażenie zrobiła też na mnie Aleksandra Konieczna. Współczująca i budząca współczucie jednocześnie.  Niespełniona, stonowana, trochę wycofana, a jednak silna.  To ona spaja rodzinę, w wielu momentach zachowując po prostu spokój.



Małgosia: Wielkie wrażenie zrobiło na mnie również kadrowanie tego filmu, często od progu, z korytarza, jakby operator i reżyser chcieli imitować oko kamery, z którym nie rozstawał się sam Beksiński. Często rama wejścia do pokoju, futryna drzwi stawała się ramą obrazu jakby z twórczości Beksińskiego.

Kasia: Samo mieszkanie jest specyficzne, korytarz obwieszony onirycznymi obrazami, a w nim Beksiński w kapciach i Zofia podająca synowi ziemniaki. „W jednym pokoju jazgocze telewizor, w drugim ryczy muzyka klasyczna, nie ma gdzie się podziać” – skarży się Tomek.

Kasia: Interesująca w filmie jest również muzyka. Reżyser Jan P. Matuszyński w wywiadach podkreślał wielokrotnie, że w „Ostatniej rodzinie” musiała być ona  świetna, bo takiej słuchali Beksińscy. Powstał więc jedyny w swoim rodzaju kolaż dźwięków. Wykorzystano m. in. takie utwory jak „Lavender”, „Happiness is easy”, „Love Will Tear Us Apart”, „A ona ona” zespołu Closterkeller (swoją drogą Tomek Beksiński powtarzał, że to jedyny polski zespół, który lubi).



Małgosia: Film odpowiada na pytanie, czy każda jednostka twórcza płaci swoim zdrowiem fizycznym, psychicznym za dar, za talent… Czy można być normalnym człowiekiem i tworzyć tak niepokojące dzieła (Zdzisław), czy też dawać tak przenikliwe oceny muzyczne (Tomek) i jednocześnie nie do końca radzić sobie ze swoim życiem.

Kasia:  To film o geniuszu, portret „specyficznej” rodziny. Opowiada o dziwactwie, depresji, zbawiennej roli sztuki, ale i o … miłości, która wcale na miłość nie wygląda.


PS Podczas wakacyjnych podróży zwiedziłam zamek w Będzinie, w którym miałam okazję zobaczyć wystawę malarstwa twórców Magicznego Realizmu, w tym Beksińskiego. Prace zrobiły na mnie ogromne wrażenie! Podobnie jak film! 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz