niedziela, 3 grudnia 2023

Analfabetyzm emocjonalny - o relacjach i ich braku na Scenie STA

 

„Trudno tak razem być nam ze sobą

Bez siebie nie jest lżej”

słowa utworu wykonywanego przez Edytę Bartosiewicz i Krzysztofa Krawczyka bardzo pasują mi do spektaklu „Analfabeci” spektaklu na Scenie STA.

Łukasz Chrzuszcz – siła napędowa spektaklu (reżyseria, opracowanie muzyczne, scenografia i reżyseria świateł) zabrał widzów w fascynującą i skomplikowaną podróż w głąb ludzkich pragnień, namiętności, nieprzepracowanych problemów. Każdy bohater pojawiający się na suto zakrapianej imprezie skrywa głębokie pragnienie bycia zauważonym i pokochanym takim, jakim jest. Pary (a może raczej jedna para w wielu odsłonach) po rozwodzie szuka nowych relacji, namiętności, zainteresowania. Czy jednak można zbudować coś na kłamstwie? Na oszukiwaniu innych, a przede wszystkim samego siebie? Kim naprawdę jest mężczyzna udający macho i kobieta, która postanawia nie dać poznać, jak bardzo brakuje jej byłego partnera?

Warto podkreślić, że przy pracy nad spektaklem pomagał psycholog, co jeszcze bardziej uwiarygadnia przekaz. Emocje są tutaj prawdziwe – złość, agresja, czułość, namiętność, nienawiść, pożądanie, zazdrość – cała gama ludzkich uczuć, które pod wpływem alkoholu (który leje się strumieniami) buzują w człowieku ze zdwojoną siłą. Słowa, słowa, słowa – ranią, dają ukojenie, rozśmieszają, wzruszają. Niewątpliwie jednak rozmowa - szczera, choć czasami trudna - to klucz do dobrego związku.




Studio Sztuki Teatralno Aktorskiej STA (miejsce, do którego lubię wracać) robi naprawdę dobre spektakle. Cała obsada (Magdalena Wilczyńska, Beata Rogowicz-Kubiak, Joanna Szlendak, Joanna Szajkowska, Konrad Goździor, Iza Klosowicz, Katarzyna Lewczycka, Marysia Dymarczyk, Rafał Miaskowski, Remigiusz Skorupka, Marta Elsner, Jagoda Jakubowska, Anna Besler) swoją naturalnością sprawiła, że „Analfabeci” to spektakl, który zostaje w pamięci. Jestem przekonana, że wielu, śmiejąc się ze stereotypowych dowcipów czy kolejnych kłótni, w głębi czuło ukłucie w serce i refleksje nad własnym związkiem.



Każdego dnia mijamy się z najbliższymi: spotykamy w sypialni na szybki seks lub w kuchni na szybką kolację. Udając, że trzymamy rękę na pulsie, pośpiesznie wymieniamy informacje i biegniemy dalej. Nie wiemy, co nęka partnera, co u dzieci. Zamiast rozmowy dla uspokojenia sumienia wystarczy nam znajomość faktów – jaki stopień z klasówki, jak poszło zebranie, co słychać u przyjaciółki. Nakarmieni danymi czujemy się uspokojeni. Tymczasem więzi międzyludzkich nie można traktować tak samo jak wieczornych wiadomości. To, co robimy sobie i innym, zamienia nas w emocjonalnych analfabetów. Okazuje się bowiem, że do bycia szczęśliwym nie wystarczy wykształcenie, bycie naukowcem zafascynowanym podróżami w kosmos. Wystarczy natomiast szczerość, akceptacja siebie i drugiej osoby, otwartość na swoje pragnienia. Bez tego nie da się żyć, kochać i być kochanym. Tyle, że to nie przychodzi łatwo, tego trzeba się uczyć. Po prostu. „Analfabeci” to bardzo dobry spektakl, a jego mocą jest to, że jest po coś, że zostaje, że gdzieś kłuje.

 Kasia

Zdjęcia @Szymon Kavka- Kavka Photography

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz