Podsumowaniem omawiania „Poczwarki" był spektakl „Stopklatka", ktory klasa humanistyczna miała okazję obejrzeć na Scenie Wspólnej.
W
przedstawieniu wykorzystano konwencję stand-up. Wynikała ona z tekstu, bowiem
główny bohater przez większość spektaklu prowadził monolog. Chłopak (Łukasz
Chrzuszcz) to sparaliżowany nastolatek po wypadku. Jeździ na wózku inwalidzkim,
jest zdany na opiekę swojej matki. Co ciekawe, mimo, że mówił bardzo dużo, to
dość enigmatycznie opowiadał o swojej realnej sytuacji. Widz wiedział jedynie z
paru zdań, że obecny stan niepełnosprawnego bohatera spowodowany został skokiem
na główkę do wody. Jego historia była opowiadana poprzez serię przywoływanych
przez chłopaka żartów, klisz, tekstów kultury popularnej. Warstwa dźwiękowa
funkcjonowała w przedstawieniu na zasadzie ścisłej ilustracyjności. Kiedy na
przykład bohater cytował znany fragment z filmu „Pulp Fiction", wtedy w tle
pojawił się charakterystyczny motyw z filmu. Sam Łukasz Chrzuszcz kładł akcent
przede wszystkim na komiczny walor tekstu, który pełen humoru niezawodnie
działał na młodego odbiorcę.
Autorka
tekstu – Malina Prześluga - świat swojego bohatera połączyła ze światem, w
którym żyje aktor w teatrze. On każdego wieczora funkcjonuje w świecie
wymyślonym, podczas każdego spektaklu staje się kimś innym. Chrzuszcz proponuje
show. Nie udaje niepełnosprawnego gimnazjalisty, bo byłby śmieszny i
nieprawdziwy. Lepi swojego bohatera z scen przed wypadkiem, z obrazów, którymi
żyje jego bohater (są to stopklatki z filmów, które namiętnie ogląda).
Chrzuszcz wciąga widzów w świat teatru, obnaża teatralne triki, zdradza kulisy
kuchni. Pozornie monodram ma charakter autotematycznego wykładu o teatrze, ale
niepostrzeżenie zabawa zaczyna robić się coraz bardziej poważna, śmiech coraz
częściej więźnie w gardłach, ale show nie zamienia się w tanią dydaktykę.
Chrzuszcz uwodzi aktorstwem, żongluje konwencjami,
uwodzi publiczność, a ta nie pozostaje obojętna. Monodram ma zawrotne tempo,
przypomina najlepsze filmy akcji. To historia pewnego skoku do wody – bez
drabiny, bez dmuchanego baseniku, bez kukły, która udaje człowieka. Jest akcja
i jest lajf!
Spektakl
sprowokował gimnazjalistów do poważnej rozmowy o życiu ludzi wypchniętych poza
nawias (zamkniętych w domach lub specjalistycznych ośrodkach). Autorzy sztuki niczego
bowiem nie infantylizują, nie
banalizują. Traktują niepełnosprawność zwyczajnie. Mocny spektakl. Trzeba go
zobaczyć.
Kasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz