środa, 23 marca 2016

Teatr formą terapii - „Powrót Wikingów”

Małgosia: Nie myślałam, że przedstawienie amatorskiego zespołu tak mnie wzruszy…

Kasia: To prawda…

Małgosia: Było momentami bardzo przejmujące, na pewno prawdziwe i szczere.

Kasia: Zdradźmy, że mówimy o przedstawieniu „Powrót Wikingów” Ośrodka dla Bezdomnych nr 1, które zobaczyłyśmy w Domu Kultury Pod Lipami wraz z młodzieżą naszej szkoły.
Małgosia:  Chyba nie o profesjonalizm tu chodziło, a o fakt podjęcia takiej inicjatywy, potraktowania  przygody z teatrem jak terapii, uwolnienia negatywnych emocji.

Kasia: Aktorzy – amatorzy znaleźli w sobie siłę, by publicznie wyspowiadać się ze swej bezdomności, stanąć oko w oko z publicznością i powiedzieć: Każdemu może się przytrafić taki los.

Małgosia: Inscenizacja była skromna, ale dobitna. Dopełnieniem działań na scenie stał się materiał filmowy – wywiady z bezdomnymi na temat ich życia, refleksji, pragnień. Te dwa plany wzajemnie się uzupełniały.

Kasia: Wszystko zaczęło się we wrześniu 2013 r. Wówczas to aktorka Dorota Abbe po raz pierwszy trafiła do Ośrodka dla Bezdomnych w Szczepankowie na zaproszenie mieszkającej w nim grupy „teatralnych zapaleńców”.Postanowili oni zrealizować spektakl, który miał zwrócić uwagę poznaniaków na potrzebę zorganizowania na terenie miasta ogrzewalni dla bezdomnych, przeciwko której protestowali okoliczni mieszkańcy.

Małgosia: Swoim przedstawieniem aktorzy z ośrodka w Szczepankowie chcieli przełamać utarte stereotypy na temat osób bezdomnych, udowodnić, że nie są ludźmi drugiej kategorii i przekonać mieszkańców Poznania, że nie powinni się ich bać. Spektakl powstał według tekstu Zuzanny Fichtner, pracownika socjalnego ośrodka i uczestników spektaklu. Ukazuje on różne przyczyny bezdomności oraz próby wychodzenia z niej. Aktorzy zapraszają widzów do swojego świata. Mówią nie tylko o tym, przez co przeszli, ale także o swoich marzeniach i planach.


Kasia: Dla bezdomnych aktorów teatr jest również formą wyzwolenia. Uczestnicząc w projekcie, uświadamiają sobie, że są coś warci, że ich historie fascynują, poruszają, a zarazem pozwalają wielu osobom utożsamić się z nimi. Zaangażowanie w tworzenie spektaklu ma im pomóc wykrzesać wiarę w siebie i w to, że jeśli tylko chcą, mogą wiele osiągnąć.

Małgosia: Wzruszający był moment, gdy aktorzy mówili o marzeniach.

Kasia: To prawda, bo marzenia ma każdy. Większość mieszkańców ośrodka marzy – rzecz jasna - o swoich czterech kątach albo o spotkaniu z rodziną, z którą nie mają kontaktu.

Małgosia: Inni marzą o pracy, miłości albo… pielgrzymce do Fatimy (lub do Watykanu, bo jak stwierdził jeden z podopiecznych o Ziemi Świętej nawet nie myśli, bo jest za daleko…).

Kasia: Chciałabym, żeby ich marzenia się spełniły!

Małgosia: Ja też!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz