Uwielbiam
chodzić po sklepach tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego. Zachwycają mnie te
wszystkie kolorowe przybory szkolne, zeszyty z postaciami z bajek na okładkach,
świetne plecaki…
Odkąd
pamiętam, kupowanie wszystkiego do szkoły było dla mnie najfajniejszą częścią
wakacji – tuż obok przeglądania nowych podręczników szkolnych jeszcze w
sierpniu. :) Na początku lista. Zawsze więcej niż potrzeba. Kredki, pisaki,
bloki, piórnik. Każdy zeszyt musiał posiadać odpowiednią okładkę. W końcu
zakupy, zazwyczaj w małej księgarni w niewielkim Śmiglu. A później – razem z
mamą - owijanie, podpisywanie, układanie w piórniku. Po 20 sierpnia już się troszkę
chciało iść do szkoły.
Myślę,
że bardzo dobrze jest, gdy dziecko uczestniczy w kompletowaniu wyprawki szkolnej. Warto zorganizować to w taki sposób, by czerpało
z tego przyjemność, o wielu rzeczach mogło zadecydować samo. Wtedy powrót do
szkoły nie będzie bolesny.
Każdego
roku kupuję sobie coś nowego do pracy – eleganckim długopisem przecież lepiej uzupełnia
się dziennik. :)
Kasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz