piątek, 12 kwietnia 2019

Nauczyciel jako mistrz „…I nigdy nie chodziłem do szkoły” André Sterna (fragmenty)


Fragment książki „…I nigdy nie chodziłem do szkoły” André Sterna:

Dotarłem do celu, bez większych oczekiwań otworzyłem szklane drzwi, jedne z tych, przez które przechodzi się raczej z myślą, że jest to chwila prawdy i ponownie znalazłem się w świecie, który tworzyły kolory, zapachy, dźwięki – dokładnie tak, jak w moich snach.

Mężczyzna, pochylony nad jakąś gitarą, podniósł głowę, nie przerywając pracy i przywitał się ze mną w niewymuszony sposób. Jego ręce majstrowały coś cienkim, długim narzędziem przy korpusie instrumentu. Tym człowiekiem był Werner Schar. Po zwyczajowej wymianie uprzejmości przedstawiłem mu powód mojej wizyty, tak jak robiłem to już dziesiątki razy. Powiedziałem o moim pragnieniu, przybierając ironiczny ton, bo byłem pewien, że odpowiedź jest z góry przesądzona: „…i pokaże mi pan, jak się buduje gitarę?”. Odpowiedział: „Tak”. 

Zdumienie odebrało mi mowę. Wielkie wydarzenie zostało mi obwieszczone w wielkich słowach, bez werbla albo trąbki. Odzyskałem mowę: „Od jesieni, na początku roku szkolnego?”. „Zgoda”. Omówiliśmy jeszcze kilka szczegółów, po czym po niecałych dziesięciu minutach opuściłem warsztat.

 (…) Przyjął mnie pewnego popołudnia, pokazał różne rzeczy, trochę tak, jakbym był turystą. Podczas tego oprowadzania nie dowiedziałem się jednak niczego, czego nie znałbym z książek, a Werni w końcu uświadomił sobie, że nie jestem wczasowiczem szukającym pamiątek z wakacji. Dopiero wtedy wyjął stos drewna w kolorze złotym i położył go na stole stolarskim. Następnie przyniósł swój cenny hebel, postawił obok i powiedział: „Tutaj masz drewno i narzędzie. Zbuduj sobie gitarę. Ja właśnie pracuję nad jedną, mogę więc pokazać ci wszystkie ruchy rąk i etapy pracy. Nie nauczę cię jednak tego rzemiosła, mogę ci je jedynie pokazać”. 

Te cudowne słowa Werniego stały się formułą, którą od tej pory opisywałem moje wyobrażenie mistrza. Jest to człowiek, który krok po kroku towarzyszy uczniowi w zdobywaniu praktyki, bez pospieszania go, bez narzucania przygotowanej przez kogoś innego metodyki, bez okradania z energii przygotowaniami do egzaminów, bez narzucania testów wielokrotnego wyboru albo harmonogramu zajęć. 

Muszę jeszcze nadmienić, że Werni nie oddał w moje ręce wątpliwej jakości drewna ani nadwyrężonych narzędzi. Wszystkie materiały, jakie od niego otrzymałem, były najwyższej jakości.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz