niedziela, 28 kwietnia 2019

„Co się właściwie stało z Betty Lemon?” – monodram Ireny Dudzińskiej w Teatrze Nowym


Doskonała Irena Dudzińska spektaklem tym świętuje 50 lat na scenie. 50 lat – ile to sztuk, zapamiętanych stron tekstu, kostiumów, charakteryzacji, emocji? Tych ostatnich nie zabrakło z pewnością w sztuce „Co się właściwie stało z Betty Lemon? na Trzeciej Scenie Teatru Nowego.

„Nie tak to sobie wszystko, cholera, planowałam” – tymi słowami staruszka Lady Lemon zaczyna i kończy swój monolog.  Schorowana starsza pani otrzymała właśnie list z informacją o przyznaniu jej tytułu Niepełnosprawnej Kobiety Roku. Czuję się tym sfrustrowana i zniesmaczona. Uważa, że lepiej być niepełnosprawnym ruchowo niż człowiekiem bez serca i wyobraźni. Staruszka wspomina swojego męża, z którym od dawna nic ją nie łączyło, relacje z rodziną, ich sposoby myślenia, pewne narzucone schematy. Obnaża swoje poglądy w taki sposób, że choć Lemon okazuje się momentami zarozumiała i zgorzkniała, chciałoby się bohaterkę przytulić, zwłaszcza, kiedy kolejny raz telefonu nie odbiera jej córka… Dotknęło mnie to podwójnie, gdyż przed świętami dużo mówiło się o ostatnio „modnym” zjawisku porzucania starszych osób na święta czy wakacje w szpitalach…





Betty sama o sobie mówi, że ma „niewydarzoną gębę”, starość na pewno nie zabrała jej dystansu do siebie i świata.  Wspominając wydarzenia z przeszłości, ostro krytykuje współczesność – wojny religijne i  różnice w traktowaniu ze względu na płeć.  Sama zawsze stała  w cieniu męża, choć zdecydowanie była bardziej zdolna, zdeterminowana i świadoma niż niejeden mężczyzna. Sama nazywa się „intelektualistką”, „socjalistką” i „anarchistką”, co oddaje jej sposób myślenia i życia. Miałam również wrażenie, że Dudzińska z pełną świadomością odniosła się do protestu nauczycieli. Przeszły mnie dreszcze. Tekst Arnolda Weksera został napisany w 1986 roku, a okazał się aktualny bardziej niż kiedykolwiek.


Bohaterka nie buntuje się na upływ czasu, raczej zastanawia się, w jakim miejscu się znajduje. Czy może powiedzieć, że miała udane życie? Dlaczego nie może żyć normalnie – zrobić sobie herbatę, skorzystać z wózka inwalidzkiego, porozmawiać z córką, poczytać?

W pewnym momencie Betty Lemon próbuje stworzyć przemówienie na galę. Chociaż z ironią mówi o własnej „ułomności”, woli upominać się o wszystkich tych, którzy są „niepełnosprawni przez ubóstwo wyobraźni”, „na skutek wychowania”, „przez brak talentu”, „rozpacz” albo nawet „upośledzeni przez strach, który wpoili im kapłani”. Wolnościowe hasła konfrontowane są z jej wspomnieniami i rozważaniami na temat sytuacji, w której znajduje się obecnie.

Monodram wyreżyserował młody Mikita Valadzko. Dojrzała aktorka w połączeniu ze świeżym spojrzeniem reżysera  - powstał dobry spektakl – spektakl stworzony dla Dudzińskiej.


Miałam jednak wrażenie, że aktorka bardzo stara się udowodnić, że jej bohaterka jej starsza od niej, co w pewien sposób ją ograniczyło. Betty od początku do końca spektaklu porusza się z trudem i często cedzi słowa…, ale czy to minus, każdy musi ocenić sam. Na pewno warto zobaczyć!
Kasia


Irena Dudzińska karierę rozpoczęła w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu. Występowała na scenach Teatru im. C. K. Norwida w Jeleniej Górze, Teatru Polskiego w Poznaniu, Teatru Współczesnego im. Edmunda Wiercińskiego we Wrocławiu. Z Teatrem Nowym w Poznaniu współpracuje od 2008 roku.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz