poniedziałek, 7 marca 2022

Nowe tłumaczenie Ani. Ania z Zielonego Wzgórza Anią z Zielonych Szczytów

 

Rozgorzała dyskusja po wydaniu Ani przez wydawnictwo „Marginesy” z nowym tłumaczeniem Anny Bańkowskiej. Czy można tak robić czytelnikom, fanom całej serii? Czy można tak zmieniać obraz całego Zielonego Wzgórza? Dlaczego? Po co?

Anna Bańkowska ze spokojem lingwisty i entuzjazmem wielbicielki Ani odpowiada ”TAK” i broni się w swych wyjaśnieniach. Nie, nie, że broni się i tłumaczy, raczej całkowicie wyjaśnia konieczność rzetelnego, wiernego oryginałowi tłumaczenia. Spodziewała się afery, bo powieść kultowa, a czytelnicy są niewolnikami przyzwyczajeń. Ale jak sama mówi – nie mogła inaczej… Jej rzetelność nie pozwalała jej pozostawić „upolszczonej” wersji od czasów Bernstienowej i pierwszego tłumaczenia.



Wróciła do oryginalnych imion, tytułu i nazewnictwa. Tytułowe szczyty to życzenie autorki od samego początku i jej ubolewanie, że zostały wymienione na łagodnie brzmiące wzgórze. Tymczasem szczyty oddają architekturę kanadyjskich domów i takie znała autorka. Nie chodziło jej o pagórki, wzgórza, tylko o spiczaste dachy. Tłumaczka przywróciła oryginalne imiona bohaterów, bo nikt w Kanadzie nie miał na imię Karolek czy Mateusz.

„Zabiłam Anię, zburzyłam Zielone Wzgórze i pozbawiłam je facjatki” – napisała we wstępie Anna Bańkowska.

Książka zyskuje, dzięki temu tłumaczeniu, wymiar, który jest naturalny dla najmłodszych czytelników. Oni nie mają przyzwyczajeń i sentymentów związanych z pierwszą lekturą powieści. Anglojęzyczne imiona wydają im się naturalne, nie znają pojęcia facjatka oraz sceny z kroplami walerianowymi.

81-letnia Bańkowska odważyła się zrobić to, czego nikt nie miał dotychczas odwagi. Stanęła po stronie autorki i jej biografów.

Polecam wywiad jakiego udzieliła tłumaczka w „Big Book Cafe”

https://z-p3-upload.facebook.com/wydawnictwomarginesy/videos/3182449205367459/

 

Małgosia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz