czwartek, 17 lutego 2022

Nauczanie zdalne w krzywym zwierciadle

 

Pośmiejmy się sami z siebie! Co nam zostało?

Mamy habilitację z nauczania zdalnego. My nauczyciele i my uczniowie jesteśmy ofiarami tego pomysłu. Przechodzimy sami siebie, żeby realizować  nauczanie. My, nauczyciele, znamy coś więcej niż ekran komputera z perspektywy zdalnego belfra, jesteśmy wszak rodzicami i sami obserwujemy co się dzieje po drugiej stronie ekranu. Mistyfikacja pełną parą. Poznajemy te wszystkie zdalne chwyty naszych uczniów. Na wszystko jest jakiś patent.

 

-Proszę Pani, wyrzuciło mnie… Nie mogłem odpowiedzieć na pytanie…

 

-Proszę Pani, nie spóźniłem się, tylko miałem problemy techniczne z łączem…

 

-Proszę Pani, ja umiem wszystko doskonale, nic sobie nie wyświetlałem na ekranie…

 

- ……………………………………………… (na czacie: Mam chyba zepsuty mikrofon…)

 

-Kamera mi nie działa? Dziwne?

 

- Proszę Pani, zacina Panią, proszę jeszcze raz wejść na spotkanie…

Minuta później: -A to nie jest koniec lekcji? Przecież Pani się rozłączyła.

 

- Czy ta notatka będzie opublikowana? To ja potem sobie  wydrukuję.

 

-  Antku, możesz powiedzieć, gdzie jest w tej zwrotce epitet?

 Cisza.   -Antku? Antku? Antek! ANTEK!

 

-  Wykres do tego zdania zaproponuje Zuza!

- Teraz nie mogę. Kurier dzwoni. Muszę odebrać!

 

- Wszyscy włączamy kamery, czekam!

- Pani nie chce widzieć mojego bałaganu w pokoju!

- To jest mój awatar! Wystarczy?

 

Czy to wystarczy? Na pewno, żeby zaliczyć rok.

Czy wystarczy, żeby mieć satysfakcję z wiedzy? Czy wystarczy, żeby zdać egzamin? Czy wystarczy, żeby budować mosty? Czy wystarczy, żeby bronić człowieka na sali sądowej? Czy wystarczy, żeby leczyć ludzi?

Młodzi widzą to tak samo…

https://www.youtube.com/watch?v=qiDoBnh6URU


Małgosia





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz