Cały czas uczymy pisania listu prywatnego i otwartego, trochę wbrew współczesnym realiom, wszak epistolografię zastąpiła poczta mailowa, komunikacja telefoniczna, na WhatsAppie, Messenger, videołączenia. Przekonanie młodzieży do zasadności poznawania zasad epistolografii jest bardzo trudne. Ostatnio natknęłam się na coś, co trochę mogłoby pomóc we wszystkich lekcjach na temat ludzkiej potrzeby komunikacji i korespondencji.
Dla
mnie jako humanistki, ten znaleziony w sieci materiał był bardzo ciekawy i zmotywował
mnie do poszukiwania dodatkowych informacji.
Od początku...
Renaud Morieux – profesor historii Europy i pracownik Pembroke College w
Cambridge zainteresował się przechowanymi nieotwartymi listami do francuskich
marynarzy, którzy 265 lat temu podjęli służbę na okręcie wojennym „Galatée”. Okręt został przechwycony przez
Brytyjczyków w 1758 r. podczas rejsu z Bordeaux do Quebecu. Całą załogę statku
pojmano, przeszukano cały pokład. Znaleziono listy, jeszcze nierozpieczętowane.
Wszystkie z nich zostały skonfiskowane i przekazane Admiralicji Brytyjskiej
Królewskiej Marynarki Wojennej w Londynie, gdzie czekały do teraz. początku…
Listy
stanowią ogromną wartość poznawczą, językową i obyczajową. Odsłaniają ludzkie
dramaty i doświadczenia, tęsknotę z powodu oddalenia. Mamy do czynienia z
sytuacją, w której obie strony korespondencji nie mają natychmiastowego odzewu, a w przypadku „Galatei” w ogóle nie doczekali
odpowiedzi.
Analiza
listów wykazała różny stopień edukacyjny nadawców. Przeczytane przez Morieux
listy są napisane nieznormalizowany językiem z błędami i usterkami., stad
kłopoty z ich odczytaniem i zrozumieniem. Przy okazji tego odkrycia historyk
bada zwyczaje epistolograficzne z tamtych czasów.
Zauważa
3 nietypowe zwyczaje przyjęte w XVIII
wieku. Z powodu drogiego papieru nadawcy listów wykorzystywali każde wolne na
papierze miejsce: stopkę, margines. Potrzeba komunikacji była zdecydowanie
ważniejsza niż estetyka listu. Nadawca zakładał, że czytający ucieszy się z
każdej linijki listu i na pewno się doczyta.
Ponieważ
często listy gubiły się po drodze, zwyczajem było przepisywanie tego samego
listu i
wysyłanie go różnymi drogami. Często też pozwalano na dokładanie do głównego
listu dodatkowej korespondencji dla przyjaciela, która przekazywana była po
rozpakowaniu głównego listu.
Zdarzało
się też, że ludzie świadczyli sobie usługi literalnego pisania listu, jeśli
prosił o to senior, seniorka, niepiśmienny.
Bardzo
swobodnie była w tamtych czasach rozumiana tajemnica korespondencji. Historycy
potwierdzają uczestnictwo w pisaniu i przekazywaniu listu nierzadko grupy osób.
Same dokumenty historyczne, kroniki nie dałyby tak szerokiego wachlarza obserwacji jak te osobiste listy. Czy to
przekona młodych ludzi do choćby incydentalnego zredagowania listu… Być może
zastanowi…
Małgosia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz