Kiedy czyta się „Kobiety z obrazów” Małgorzaty Czyńskiej powyższe przekonanie jeszcze bardziej umacnia się w głowie. Tamara Łempicka była niekwestionowaną królową własnego marketingu. Jej wizerunek, biografia i cała otoczka służyły popularyzacji jej sztuki. W porównaniu jednak do współczesnych celebrytów jej prace nadążały za legendą, którą sama tworzyła.
Mieszkanie
w Nowym Jorku, pracownia w Paryżu, długie suknie od znanych projektantów,
brylanty na szyi, zdjęcia wysyłane do prasy, sfałszowana metryka, bogate
towarzystwo, zabawa do rana i sesje w pracowni zaraz po powrocie. Tak żyła Tamara Łempicka.
Łempicka
urodziła się w Moskwie, ale nie przyznawała się do tego. Jako miejsce urodzenia
wpisywała Warszawę, a w rubryce pochodzenie - polską rodzinę Deklerów. Taiła
rosyjsko-żydowskie pochodzenie ojca, a podkreślała jego doświadczenie w
bankowości. Dzieciństwo wspominała, a raczej kreowała jako pełne uciech i
doświadczeń, śniadań na kolanach ojca i towarzyszeniu matce w kasynie w Monte
Carlo, podczas przedstawień baletowych w Sankt Petersburgu. Męża upatrzyła w
1911 roku na balu maskowym, zresztą występując w roli pasterki z żywymi
gęsiami. Kandydat pochodził z dobrej rodziny i padł łupem Tamary. Kiedy
uciekali z Rosji przed rewolucją zastawiła pierścionek zaręczynowy z
trzykaratowym okrągłym brylantem i czterema rubinami. Jej mąż był aresztowany
przez bolszewików, a kiedy wrócił, stracił cały urok. Życie w Paryżu mogło być
ciężkie, ale Tamara podjęła decyzję całkowicie sprzeczną z logiką. Nie poszła
do pracy, za ostatnie pieniądze wynajęła pracownię w bogatej dzielnicy, bywała
w kawiarniach i restauracjach wśród innych artystów. Cały czas szlifowała swój
warsztat w Akademie Ranson. Niedługo trwało jak namalowała swoje najsłynniejsze
obrazy: „Tamarę w zielonym bogatti”, „Piekną Rafaellę”. Kiedy rozwiodła się z
pierwszym mężem, związała się z baronem Kuffnerem i pojechała na podbój Nowego
Jorku. Zawsze pozowała z papierosem i w pierścionku z topazem. Podbijała
rubryki towarzyskie, gościła elity. Była skandalistką, gorszycielką ze względu
na liczne romanse i traktowała życie jak kampanię reklamową swojej twórczości.
Obrazy
nadążały za legendą. Masywne ciała modelek, arystokratyczne pozy, jakby
emaliowana płaszczyzna - to charakterystyczne cechy jej stylu. Była bardzo dokładna, zafascynowana kolorami.
Art-deco czekała na obrazy Łempickiej, by wchłonąć jej talent. Był w nich kicz, ale była też duża pewność
siebie, którą bogacze kupowali, by powiesić na ścianie. Wszystkie portrety kobiet Łempickiej zlały
się w jeden wyemancypowany nowoczesny wzorzec. Zazdrościć tych sukien,
kapeluszy, samochodów, życia i talentu…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz