Wisława
Szymborska
Wrażenia
z teatru
Najważniejszy
w tragedii jest dla mnie akt szósty:
zmartwychwstanie
z pobojowisk sceny,
poprawianie
peruk, szatek,
wyrywanie
noża z piersi,
zdejmowanie
pętli z szyi,
ustawianie
się w rzędzie pomiędzy żywymi
twarzą
do publiczności.
Ukłony
pojedyncze i zbiorowe:
biała
dłoń na ranie serca,
dyganie
samobójczyni,
kiwanie
ściętej głowy.
Ukłony
parzyste:
wściekłość
podaje ramię łagodności,
ofiara
patrzy błogo w oczy kata,
buntownik
bez urazy stąpa przy boku tyrana.
Deptanie
wieczności noskiem złotego trzewiczka.
Rozpędzanie
morałów rondem kapelusza.
Niepoprawna
gotowość rozpoczęcia od jutra na nowo.
Wejście
gęsiego zmarłych dużo wcześniej,
bo
w akcie trzecim, czwartym, oraz pomiędzy aktami.
Cudowny
powrót zaginionych bez wieści.
Myśl,
że za kulisami czekali cierpliwie,
nie
zdejmując kostiumu,
nie
zmywając szminki,
wzrusza
mnie bardziej niż tyrady tragedii.
Ale
naprawdę podniosłe jest opadanie kurtyny
i
to, co widać jeszcze w niskiej szparze:
tu
oto jedna ręka po kwiat śpiesznie sięga,
tam
druga chwyta upuszczony miecz.
Dopiero
wtedy trzecia, niewidzialna,
spełnia
swoją powinność:
ściska
mnie za gardło.
Zawsze
mnie wzrusza otarcie o ten „szósty akt” podczas
wizyty w teatrze z cyklu ZA KULISAMI. Czuję ten zapach dymów puszczanych
na scenę, blask świateł na widowni, które zaraz zgasną, kurz rekwizytorni
uśpionej na chwilę, otwarty puder w garderobie i nieczynny, choć jeszcze dla mnie magiczny
mechanizm sceny obrotowej. Co najbardziej?
Skrzypienie proscenium, po którym zawsze stąpam z nabożeństwem.
Dlatego
przyprowadzam do teatru swoich uczniów. Niech przeżywają katharsis podczas
sztuki, ale także zwiedzają teatr od
kulis i zastanawiają się nad tą magią, tak jak ostatnio, kiedy krążyli w
milczeniu na scenie pomiędzy elementami przygotowywanej do przedstawienia
scenografii. Oni mają 10-11 lat.
Mój
pierwszy kontakt z magią teatru. Miałam 16 lat i obejrzałam „Dziady” w
reżyserii Grzegorza Mrówczyńskiego (1987) z Mariuszem Sabiniewiczem w roli
Gustawa- Konrada w Teatrze Polskim w
Poznaniu. Wstrząsnęło…
Teraz wracam do Teatru Polskiego z
moimi uczniami, by zrozumieli magię tego
miejsca.
Małgosia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz