sobota, 12 grudnia 2015

Wrażenia z teatru

Wisława Szymborska 
Wrażenia z teatru
Najważniejszy w tragedii jest dla mnie akt szósty:
zmartwychwstanie z pobojowisk sceny,
poprawianie peruk, szatek,
wyrywanie noża z piersi,
zdejmowanie pętli z szyi,
ustawianie się w rzędzie pomiędzy żywymi
twarzą do publiczności.

Ukłony pojedyncze i zbiorowe:
biała dłoń na ranie serca,
dyganie samobójczyni,
kiwanie ściętej głowy.

Ukłony parzyste:
wściekłość podaje ramię łagodności,
ofiara patrzy błogo w oczy kata,
buntownik bez urazy stąpa przy boku tyrana.

Deptanie wieczności noskiem złotego trzewiczka.
Rozpędzanie morałów rondem kapelusza.
Niepoprawna gotowość rozpoczęcia od jutra na nowo.

Wejście gęsiego zmarłych dużo wcześniej,
bo w akcie trzecim, czwartym, oraz pomiędzy aktami.
Cudowny powrót zaginionych bez wieści.

Myśl, że za kulisami czekali cierpliwie,
nie zdejmując kostiumu,
nie zmywając szminki,
wzrusza mnie bardziej niż tyrady tragedii.

Ale naprawdę podniosłe jest opadanie kurtyny
i to, co widać jeszcze w niskiej szparze:
tu oto jedna ręka po kwiat śpiesznie sięga,
tam druga chwyta upuszczony miecz.
Dopiero wtedy trzecia, niewidzialna,
spełnia swoją powinność:
ściska mnie za gardło.


Zawsze mnie wzrusza otarcie o ten „szósty akt” podczas  wizyty w teatrze z cyklu ZA KULISAMI. Czuję ten zapach dymów puszczanych na scenę, blask świateł na widowni, które zaraz zgasną, kurz rekwizytorni uśpionej na chwilę, otwarty puder w garderobie i  nieczynny, choć jeszcze dla mnie magiczny mechanizm sceny obrotowej. Co najbardziej?  Skrzypienie proscenium, po którym zawsze stąpam z nabożeństwem.
Dlatego przyprowadzam do teatru swoich uczniów. Niech przeżywają katharsis podczas sztuki, ale także zwiedzają  teatr od kulis i zastanawiają się nad tą magią, tak jak ostatnio, kiedy krążyli w milczeniu na scenie pomiędzy elementami przygotowywanej do przedstawienia scenografii. Oni mają 10-11 lat.
Mój pierwszy kontakt z magią teatru. Miałam 16 lat i obejrzałam „Dziady” w reżyserii Grzegorza Mrówczyńskiego (1987) z Mariuszem Sabiniewiczem w roli Gustawa- Konrada w  Teatrze Polskim w Poznaniu. Wstrząsnęło…



Teraz wracam do Teatru Polskiego z moimi uczniami, by  zrozumieli magię tego miejsca.

Małgosia




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz