Trochę to, co już znają, w myśl zasady inżyniera Mamonia z „Rejsu” Piwowskiego. Podobały mu się te melodie, które znał. To znaczy, że wracamy do swych ulubionych książek, ale nie brak nam odwagi na coś nowego.
Han
Kang robi niesamowitą pisarską karierę od kilku lat. To wcale nie najmłodsza
twórczyni, debiutowała jako poetka, wygrała konkurs gazety „Seoul Shinmun” w
Seulu opowiadaniem „Czerwona kotwica”. W 2016 roku anglojęzyczne tłumaczenie
powieści „Wegetarianka” zostało nagrodzone International Booker Prize. W 2024
roku Han przyznano Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury „za prozę mierzącą się
z historycznymi traumami i odsłaniającą kruchość ludzkiego życia”. To zdanie
jest najlepszą recenzją książki „Nie mówię żegnaj”, która z perspektywy trzech
kobiet opowiada o ludobójstwie w 1948 roku na wyspie Czedżu. Fabuła jest
nakładającą się relacją matki, która była częściowym świadkiem pogromu, córki,
która dowiadywała się z relacji matki i dokumentów o wydarzeniach 1948 roku
oraz przyjaciółki, która słucha opowieści rówieśniczki i obserwuje jej starą
matkę. Cała historia jest osadzona w scenerii baśniowej. Las, śnieżyca, mróz są
elementami złowrogimi, podkreślają piekło dziejów. W kontraście, Kang używa
wysmakowanej eleganckiej składni. Obrazy są piękne językowo, straszne
wizualnie.
Oddzielna
ocena należy się portretom kobiet, ich wzajemnej wiedzy o sobie. Pisarka snuje
niedopowiedzenia, powoli odsłaniając czytelnikowi tragedię wyspy Czedżu i
udział bohaterek w jej odkryciu. One same stają się ofiarami pomyłek we
wzajemnej ocenie i obiektami boskiego eksperymentu: jak radzić sobie z traumą.
Po raz kolejny dowiadujemy się, że człowiek jest mocny.
Jest
w tej mrocznej historii promyk nadziei: potrzeba miłości, pamięci, godności.
Małgosia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz