niedziela, 6 kwietnia 2025

Podróż przez lata 50 - te. Recital „Świat nie jest taki zły” Andrzeja Lajborka w Teatrze Nowym

 

Recital „Świat nie jest taki zły” w wykonaniu Andrzeja Lajborka w Teatrze Nowym to wieczór pełen nostalgii, ciepła i wzruszeń - idealny dla tych, którzy wierzą, że sztuka może być jak rozmowa przy herbacie: prosta, prawdziwa i trafiająca w serce.

Lajborek zabrał mnie w muzyczną podróż przez polskie piosenki lat 50. W jego interpretacjach nie było fałszywej nuty: każde słowo wyśpiewane zostało z uczuciem i ogromną świadomością tekstu. To nie tylko koncert, to spektakl opowieści  - o życiu, przemijaniu, nadziei i czułości do codzienności. Artsyta udowodnił że te lata w muzyce to nie tylko nieśmiertelni Mieczysław Fogg, Zbigniew Kurtycz, Marta Mirska, Natasza Zylska czy Jan Danek, ale też kabarety, z gdańskimi To-Tu i Bim-Bomem, warszawskim STS-em, krakowską Piwnicą.

Piosenki pisane były zwykle przez świetnych przedwojennych fachowców, z Władysławem Szpilmanem, szefem redakcji muzyki rozrywkowej Polskiego Radia, na czele, łącząc atrakcyjną muzykę z tekstami mistrzów pióra – od Gałczyńskiego i Jurandota po Ludwika Jerzego Kerna, Agnieszkę Osiecką, Andrzeja Jareckiego, Kazimierza Winklera czy Włodzimierza Patuszyńskiego.


Artysta nie silił się na efektowność - jego siła tkwiła w spokoju i klasie. Na scenie nie było fajerwerków, za to charyzma i autentyczność. Towarzyszyła mu subtelna oprawa muzyczna (rewelacyjny Stachu”), która dopełniła całość i pozwalała wybrzmieć słowom - tak jak powinno być w recitalu, który bardziej słucha się duszą niż uchem. Z opowieściami współgrała scenografia, na którą składały się zarówno sprzęty powojennego mieszkania jak i fragmenty „Kroniki Filmowej”.

Pomiędzy utworami Lajborek dzielił się refleksjami, wspomnieniami, a czasem lekkim żartem. To właśnie te chwile sprawiają, że czułam się zaproszona do bardzo osobistego świata, w którym „zwykłe” życie okazuje się warte zatrzymania i zadumy. Niewątpliwą zaletą recitali Andrzeja Lajborka jest fakt, iż artysta nie tylko zezwala, ale wręcz zachęca do śpiewania wraz z nim. Początkowo widownia z rezerwą podchodziła do tych zaproszeń, jednak pod koniec, rozśpiewała się na dobre.


 Trudno o trafniejszy tytuł. Po wyjściu z Teatru Nowego naprawdę poczułam, że świat - mimo wszystko - nie jest taki zły. A przynajmniej ten świat, który stworzył Andrzej Lajborek na scenie.

 

Kasia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz