Dawno nie czułam takiego ciepła w sercu podczas całego spektaklu. „Szósta klepka” w reżyserii Łukasza Chrzuszcza w STA to przedstawienie, w którym oczarowało mnie wszystko - rewelacyjni aktorzy, scenografia w stylu retro, idealnie dobrane piosenki („Staruszek świat”, „Beata z Albatrosa”, „Płonąca stodoła”), choreografie, atmosfera.
„Szósta Klepka” to adaptacja pierwszej części cyklu „Jeżycjada” autorstwa Małgorzaty Musierowicz, które przenosi widzów do lat 70., ukazując perypetie Celestyny Żak, nastolatki zmagającej się z wyzwaniami dorastania, pierwszymi miłościami oraz życiem rodzinnym. Celestyna – Cielęcina skradła moje serce, a rola Nikoli Witkowskiej w charakteryzacji wprost z ilustracji z książek Musierowicz była doskonała!
Na pochwałę zasługują
wszyscy aktorzy: Joanna Szlendak (mama), Magdalena Wilczyńską (ciocia Wiesia),
Maria Matysik (Julia), Natalia Klisowska (Danka), Beata Goszczyk (matematyczka),
Michał Wilczyński, Paweł Federowicz (ajent PZU), Łukasz Tobis (Pawełek), Piotr
Izydorski (Dmuchawiec), Krzysztof Preyer (Tolo), Adrian Ossowski (Zygmunt),
Julian Bednarek (Jurek) oraz Krzysztof Cyga (tata).
To
niesamowite, ale właśnie tak wyobrażałam sobie tych bohaterów, kiedy z
wypiekami na twarzy czytałam „Jeżycjadę”. Szalona rodzina, burzliwe znajomości
nastolatków, pierwsze miłości okraszone humorem, ciepłem, emocjami. Aktorzy
weszli w rolę całym sobą, dbali o każdy gest i mimikę.
W pamięci z pewnością pozostanie mi
scena emocjonalnej rozmowy Cesi z Danką. To, w jaki emocjonalny sposób potrafią
rozmawiać ze sobą nastolatki wiedzą tylko ich rodzice i nauczyciele! Potwierdzam,
nie było w tym ani trochę przesady! Show
skradł też oczywiście Pawełek! Łukasz Tobis był najbardziej groteskową
postacią, która dodała spektaklowi lekkości. Podobało mi się też rozwiązanie,
gdy Pawełek – kujon tłumaczył „trudne” słowa, co z pewnością jest ukłonem ku
młodszej widowni, dla których realia lat 70 – tych są zamierzchłą przeszłością.
„Nasz
zalatany świat
Z
siedemdziesiątych lat
Niewiele
czasu sam
Dla
siebie ma.
A
po zamknięciu bram
Po
dyskotekach gra.”
Anna Jantar „Staruszek świat”
Moją uwagę zwróciła też scenografia, przypominająca dekorację wykorzystywaną na przedstawieniach szkolnych. W tej prostocie odnalazłam jednak sedno spektaklu – tu nie ważne były fajerwerki, tylko przesłanie i dobra zabawa. Wisienką na torcie był głos narratora – Marii Rybarczyk.
Czy ta recenzja to same zachwyty?
Być może! Jednak brakowało mi w Poznaniu takiego spektaklu. Prostego w formie, zagranego
z pasją. Niech będzie grany jak najdłużej, niech wybiorą się na niego całe
rodziny, szkoły, grupy przyjaciół, a aktorzy dalej niech się bawią i mają z
tego radość!
Dobra robota! Serwus!
Kasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz