czwartek, 9 czerwca 2016

Minęło „Opole”

Minęło „Opole”2016 jakoś dla mnie bez ekscytacji. Z roku na rok mam coraz większy niedosyt i żal.  Są profesjonalnie przygotowane koncerty, świetne nagłośnienie, ale brak jakieś magii, którą czułam kilkanaście lat temu. Wychodzili konferansjerzy, zapowiadali artystę, nie wygłupiali się, nie powtarzali napisanych przez innych żartów. Kiedy publiczność domagała się bisów, dostawała bisy, nikt nie liczył czasu antenowego, nikt nie wyganiał artystów ze sceny, publiczności z miejsc.
Największe festiwalowe hity to koncerty, które spontanicznie  rozwijały się na oczach widzów.

Numer 1 – „Zielono mi” 1997, koncert piosenek napisanych przez Agnieszkę Osiecką , który wyreżyserowała i poprowadziła w niecały rok po śmierci Agnieszki,  Magda Umer. Scena jak u Czechowa. Tak chciała Agnieszka. Na scenie sami najlepsi, niepowtarzalni artyści: Maryla Rodowicz, Edyta Gepert, Grzegorz Turnau, Zbigniew Zamachowski, Wiktor Zborowski, Justyna Steczkowska, Krystyna Janda, Anna Szałapak – przyjaciele i wykonawcy piosenek Osieckiej. Bawili się, wspominali autorkę wraz z jej córką Agatą Passent, wzruszali publiczność do łez. Kiedy Opole śpiewa a capella  „Niech żyje bal” na końcu mam ciary. Obejrzałam ten koncert w nocy i miałam  nagrany na kasecie VHS. Odtwarzałam go tysiące razy, zawsze z tym samym poczuciem, że uczestniczę w czymś magicznym. Młodzi artyści spotkali się ze starymi, śmiech towarzyszył łzom.

Mój numer 2 to „Nastroje, nas troje…” koncert piosenek Wojciecha  Młynarskiego, Jonasza Kofty, Agnieszki Osieckiej z roku 1977, równie magiczny jak poprzedni, pełen wierszowanych  popisów prowadzących – trojga autorów, pełen zabawnie inscenizowanych piosenek i swobodnych rozmów zgromadzonych na scenie  przy kawiarnianych stolikach artystów. Jakieś tańce,  żarty i prawdziwa niewymuszona atmosfera. Wszyscy się znają i lubią. I znowu publiczność, która zna każdą z piosenek i czysto śpiewa razem z piosenkarzami jest równoprawnym partnerem koncertu.


Chyba sobie odtworzę kilka piosenek, powspominam, ponucę…



Dobrzy ludzie mówią mi - kobito,
ach, na co ci to,
kompoty warz!
A ja pragnę choćby incognito
pokazać szyk,
wszędzie być,
ach, być, wszędzie być, ach, być...bum, bum, bum!


(„Nie ma jak pompa” A. Osiecka/J. Mikuła)
Małgosia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz